czwartek, 22 września 2016

Sezon chorobowy oficjalnie rozpoczęty


Co prawda już prawie tydzień temu, ale czas o tym wspomnieć.

Mimiś się rozsmarkał, a potem rozkaszlał po drodze zaliczając gorączkę i dokooptował do tego zestawu chrypę.
Czyli przeziębienie pełną gębą.
Na szczęście obywa się bez antybiotyku.
Inhalujemy się i smarkamy.

A do tego pijemy tran, żelki na odporność (pamiętać aby nie zabierać dziecka do apteki samoobsługowej bo jak zobaczył to ustrojstwo to zero litości bo przecież w zeszłym roku jadł bo babcia kupiła, a wyrzucać nie będę to dałam, ale w tym już zamierzałam pozostać tylko przy tranie i jak widać nie wyszło) i syrop antyalergiczny bo coś me dziecko w przedszkolu uczula. To coś tak mało znaczącego bo przez wakacje nic nie miał na buzi, a odkąd je w przedszkolu znowu coś mu wyskakuje, a ja gotuje podobnie do pani kucharki ( wiem bo śledzę menu przedszkolne) i nie wiem co to za pierdoła go uczula. Ale syropek daje radę, a w końcu znajdziemy winowajcę i usuniemy.


I tak sobie "siedzimy" w domku, wychodzimy jak jest cieplej na spacerki i Mimiś wymęcza matkę, która pada równo z nim spać i wstaje też obudzona przez niego. Bo w końcu dziecko chore to jakby mogło to by dom rozebrało bo je tak energia rozpiera. Już nie wspominając o genialnych pomysłach typu stukanie młotkiem w ścianę w celu przybicia gwoździa ( dobrze, że akurat wybrał tę do remontu, wiec teoretycznie strat nie ma aczkolwiek ta dziura najpiękniej nie wygląda - nie wiem jakim cudem ściągnął i otworzył pudełko z gwoździami bo młotek to leży na wierzchu bo ja czasami potrzebuję). Także się nie nudzimy bo atrakcji mamy pod dostatkiem.

Na szczęście żniwa skończyliśmy chwilowo. Teraz królują resoraki. A nadepniecie na to ustrojstwo piekielnie boli. No i budowanie z małych klocków lego z mamą i tata, a samodzielne z duplo. O ile duplo łatwo ominąć to te małe... sami spróbujcie nadepnąć hahaha

No i Mimiś może więcej bajek oglądać wiec teraz na tapecie tory do hot wheelsów i to coś do budowania pociągów z tomka na tapecie i ciągle słychać: Ja to chcę! Urok reklam. Ale na szczęście rozumie, że teraz to za 3 miesiące zabawki przyniesie Mikołaj i nie jęczy za mocno.



Teraz tylko matce modlić się zostało aby na nią to wszystko nie przeskakiwało i aby miała mnóstwo siły do opieki na chorobździelem.
Reszta jakoś będzie aczkolwiek dobrze by było aby po tej pierwszej transzy nastąpił spokój.


I zimno jest. Rano raptem 2-3 stopnie. Jakaś masakra. 
Nie wiadomo jak ubrać dziecko.
Zaczęłam już na noc palić w piecu bo rano jest zimno jak na podwórku. Chociaż ja wole chłodniej, ale skoro Mimiś przeziębiony to lepiej ogrzać go trochę.


Ok czas uwolnić kota od dziecka bo kotu tez zimno się w zadek zrobiło i wychodzi tylko kiedy musi, a je za dwoje. Za to Mimiś odczuwa wielka ochotę na jego towarzystwo i niekoniecznie jest to bezpieczne towarzystwo, chociaż kot dzielnie śpi jak mu po głowie resoraki zjeżdżają. Niemniej wszystko ma swoje granice, a kot ostre pazury.




4 komentarze :

  1. Kolejna mama, której dziecko rozpoczęło przedszkole i sezon katarowy, więc wszystko na swoim miejscu :) Tak, moje koty też mają pokłady cierpliwości ale i one kiedyś się kończą. Moje zwierzaki w ogole mają lepiej, bo jak już dzieciaki je zmęczą to po prostu uciekają, bo to podwórkowce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ot taki coroczny standardzik przedszkolny.
      Mój kot też wychodzący, ale jak zimno w zadek to nawet resoraki na głowie nie są go w stanie zmusić do wyjścia haha Ciepło w zadek i łózko w naszej sypialni wygrywa.

      Usuń
  2. My tez juz po katarku ale u nas tfu tfu tylko na katarze sie skonczylo. Zdrówka dla syna i cierpliwości dla mamusi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas pierwszy mini katar skończył się na krótkim epizodzie, ale ciepło było jeszcze. Teraz niestety poszło dalej.
      Na szczęście ja się bronię. A Mimiś zdrowieje.

      Usuń