poniedziałek, 16 lutego 2015

Uwaga trzylatek w aucie, czyli jak podróżujemy z dzieckiem



Wielu rodziców na samą myśl zapakowania swojej pociechy do auta i udania się z nią w dłuższą drogę myśli poważnie o zaaplikowaniu sobie  środków uspokajających dużo wcześniej niż zakładana podróż. Bądź rezygnuje z wypraw.
My wyjeżdżamy zwykle w zasadzie na spontan. Mimiś w swoim prawie trzyletnim życiu odbył już 10 dłuższych podróży.  Dwie do DE po 1287 km w jedną stronę, na Litwę - jakieś 250 km w jedna stronę, oraz w góry - od nas dobre 600 km w jedną stronę, nad morze - czyli z 500 km w jedną stronę oraz 4 do stolicy - od nas 196 km rzecz jasna w jedną stronę, no i ostatnia wyprawa - dokładnie 387 km w jedną stronę i całkiem niedługo bo w czerwcu planujemy wyprawę do Chorwaci jak Mężah wolne dostanie.
Także jak widzicie podróżujemy z dzieckiem całkiem intensywnie.
Mamy tą przewagę, że Mimiś jest przyzwyczajony do auta. Nasza standardowa przejażdżka z naszej wioski do miasta to 30 km w jedna stronę. Także dziecko w aucie czuje się jak u siebie.

Jako matka uważam, że podstawą przetrwania w dobrym zdrowiu psychicznym podróży z małym pasażerem jest dobra organizacja wyjazdu oraz bezpieczny i komfortowy dla małego człowieka fotelik.

Co dla nas jest najważniejsze?

1. Czas podróży - to ni mniej ni więcej cała organizacja podroży. My mamy dwojaka wersję - albo wyjazd w godzinach 2-3 w nocy co by starzy podespali, a Mimiś nad ranem kimał jeszcze i wstał na pierwsza pauzę tzw. śnadanio-tankowanie. A potem inne atrakcję i regularne pauzy. Albo wyjazd w okolicach 14-15 co by młody człowiek wcześniej wyszalały i najedzony mógł opcjonalnie uciąć drzemkę i co najmniej do 19 czyli do kolacji połączonej z tankowaniem przetrwał w aucie, a potem chwila samochodowej rozrywki i liczymy, że potomek kininie na nocny spoczynek.

2. Trasa - jak najszybsza, najprostsza i bez zbędnych nieprzewidzianych atrakcji, nawet jeżeli to miałaby być autostrada, za którą u nas liczą jak za jakieś ekskluzywne cudo, a tymczasem to zwykła droga i nawet nie taka super bo zaledwie dwupasmowa ( śmiech na sali). Zresztą zdrowie psychiczne ważniejsze niż kasa. 
Trasę trzeba też w miarę szczegółowo zaplanować. Postoje, tankowania, jeżeli jest potrzeba zmiany pieluchy, czy karmienia u potomka to też połączyć w jedna pauzę... gdyż im mniej przystanków tym szybciej będziemy u celu.

3. Prowiant, apteczka i rozrywki - tona różnorakich przekąsek jest priorytetem. Jak dziecko je to się nie wydziera ( tyczy się także mężów - zapchać kanapkami i innymi cudami to nie będą pomagać). Także w tym przypadku kinder niespodzianka wyciągnięta w kryzysowej sytuacji może Wam uratować psychikę. Apteczka wiadomo - dzieci raczej najpierw robią, potem myślą, aczkolwiek czasami śmiem twierdzić, że w ogóle nie myślą, tylko robią.... I wreszcie punkt ostatni rozrywka. Zabawy (nie będę się powtarzała bo na każde dziecko działa coś innego i sobie poszukajcie u wujka google), opowiadania oraz zabawki (zawsze na tę okazje wartko zakupić jakieś nowe niedrogie duperele np. książeczka, autko, puzzle magnetyczne, a w ostateczności mamina torebka może służyć za wór ze skarbami... - i można w niej przy okazji posprzątać). No i na końcu udogodnienia technologiczne. U nas to tylko i wyłącznie tablet i to tylko w sytuacji naprawdę kryzysowej aby Mimiś mógł obejrzeć jakąś bajkę, gdyż opcji grania na tablecie zupełnie nie dopuszczam, a juz tym bardzie na moim bądź Mężaha telefonie.

4. Fotelik. Nie będę ukrywała, że kiedy przesadzaliśmy Mimisia z pierwszego fotelika na ten z II grupy, który wiadomo, że posłuży dużo, dużo dłużej priorytetem dla nas były dwie rzeczy i w tej kolejności: komfort jazdy dla Mimisia i jak najwyższe bezpieczeństwo. Ile ja godzin spędziłam wtedy porównując foteliki, rozmyślając, analizując itd. i jak się cały czas okazuje w praniu, czyli używaniu słusznie! bo fotelik Mimisia jest dla niego idealny.... Pokonał w nim szmat kilometrów, a cały czas z chęcią wsiada do niego i kolejne kilometry mu, ani nam nie straszne. No i oprócz wagi, kiedy to baaaaardzo rzadko zdarza się nam przenosić fotelik nie ma do niego absolutnie żadnych zastrzeżeń. Prałam go już kilkunastokrotnie i wygląda jak nówka fumka nie śmigana. Także polecam baaardzo wnikliwa lekturę w tym temacie i raczej skłonienie się do nie oszczędzania akurat na tym elemencie dziecięcej wyprawki bo pamiętajmy, że od tego zależy życie naszych dzieci. Nawet jak My jeździmy ostrożnie i zgodnie z przepisami to niestety, ale większość kierowców tego absolutnie nie robi.


Nasz wypad było wspaniały. Dawno się tak dobrze nie bawiliśmy, a podróż w obie strony to bajka. Spontan góra hehe
Na koniec zostawiam Was z kilkoma fotkami :

 
 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz