Co za sukces chciałoby się powiedzieć. Mimiś prawie tydzień wytrzymał w stanie nienaruszonym. No bo wczoraj wieczorem pociekło mu z nosa. No cóż, Przedszkolne życie. Nic. Inhalujemy się aczkolwiek nie bez wycia... Cóż dziecko się musi oswoić na nowo z Panem Pingwinem.
Uch. A Matka jako członek rady rodziców ogląda, porównuje, sprawdza co by tu sprawić dzieciom na Mikołaja. Zasady są generalnie 4: jak najmniej słodyczy, coś co dziecku się przyda, i coś co się nie rozpadnie po 1 dniu oraz unisex czyli każde dziecko dostaje to samo ( wkurza mnie podział na lalki dla dziewczynek i samochodziki dla chłopców, jakby już innych zabawek na rynku nie było). A skoro mam coś do powiedzenia zamierzam być aktywna w temacie. No i jak jeszcze nie pracuje to mogę kiwnąć palcem i być zadowolona. Chociaż ja i tak dla wielu mam w naszym przedszkolu jestem za nowoczesna. Także zobaczymy co z tego wyjdzie.
No i zobaczymy co maja do powiedzenia bardziej doświadczone mamy przedszkolaków. Boże jak mnie to ciekawi. No i jaki budżet będzie.
Mimiś dzisiaj rano oznajmił mi, ze on do przedszkola nie idzie. Na moje pytanie: Czemu nie, dał mi bardzo konkretna odpowiedź: Bo nie. Cóż jak widać nauki Matki, która ilekroć ma powiedzieć nie produkuje się jak poseł na mównicy czemu to nie mówi . poszły w las i dziecko woli zwięzłą argumentację, nie wiem po kim.
A jutro jedziemy do babci i cioci w odwiedzinki. Dawno ich przez te choroby nie widzieliśmy.
I muszę się pochwalić bo dumna jestem z siebie. Dzisiaj kupiłam pierwszy prezent. Jeszcze tylko 3 sztuki dla dzieci ( ale to w przyszłym tygodniu 2 sztuki pójdą bo zacznie się na nie promocja w jednym ze sklepów), dla Mężaha i mamy i będę miała z głowy, o ile dla tej ostatniej dwójki coś szybko wymyślę.
I tęskno mi do Mężaha. Czasami jak jest w domu mam ochotę go udusić, ale jak już pojedzie to tęsknię jak głupia. Tak mi samotnie i pusto.
A teraz hit na koniec.
Piątek 13 tego. To co? Moje dziecko z przedszkola przyszło w dziwnej bluzie. Nie wiem kogo, nie wiem czemu bo zawsze jak były jakieś awarie to Mimiś wracał przebrany w swoje zapasowe ubranko i z plecakiem, w którym było to brudne, a dzisiaj nic. Tylko Mimiś w jakieś nieznanej mi bluzie... W poniedziałek pojadę zobaczyć co i jak :D
Kocura mam z głowy, Milę wymyśliłam :)
OdpowiedzUsuńMogę pomyśleć o sobie :)
U nas jest 30 zł na dziecko, oby mało słodyczy, choć ja mam z Milą o tyle dobrze, że ona cukierków, żelków, gum, lizaków się nie chwyci. Co najwyżej spałaszuje ciacha i czekoladę :))
Ja o sobie na końcu myślę.
UsuńU nas w tamtym roku była gra planszowa, zakladka do ksiązki i chyba czekolada z Mikołajem :) Argument nie, bo nie jest totalnie nie do przebicia ;) Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńHehe ja nie wiem skąd mu się wzięło to nie bo nie. Ja tak nie mówię tylko się produkuję dlaczego nie i masz tu babo placek.
Usuń