Odżywam.
Mimiś w październiku pobił rekord długości pobytu w przedszkolu: 2,5 dnia! No bo po tych 2,5 dnia zabierałam go z 38 stopniową gorączką.... Cóż jeden antybiotyk skończył w środę, drugi zaczął w czwartek. Ale wyjścia nie było. Nie to że jestem wielka fanka antybiotyków bo Mimiś w swoim życiu zjadł dopiero 4 sztukę, ale wychodzę z założenia, że kiedy trzeba to trzeba, a akurat kaszel mykoplazmatyczny i angina to choroby, których bez antybiotyków nie da się skutecznie wyleczyć.
No, żeby nie było to dokładnie tydzień po Mimiśku mnie zaatakowała 39 stopniowa gorączka bóle mięśni i w ogóle czułam się jedna noga na tamtym świecie. I okazało się, że mój Syneczek sprzedał mi anginę, tyle, że wersje hard.
I żeby nie było tak kolorowo to w nocy jak ja ledwo żyłam, a Mężah jechał do domu Mimiś zwymiotował do łózka. Chyba tylko dzięki przerażeniu, że znowu coś mu jest udało mi się umyć go, przebrać i zdjęć jego pościel i wrzucić do pralki i ja włączyć. A to wszystko o 2.30.
Na szczęście była to jednorazowa akcja.
Tydzień z dzieckiem to hardcore.
Serio.
Zwłaszcza z dzieckiem, które ciągle chce się uczyć
Mimiś umie liczyć do 10, zna kształty, kolory, a teraz domaga się jawnie nauki czytania ( muszę poczytać o jakiś metodach bo sama nie wiem).
Nie wspomnę, że w przedszkolu chłonie angielski jak gąbka, a w domu Mężah uczy go niemieckiego, ale mu ciągle mało. W sumie ja idąc do podstawówki płynnie czytałam i bez problemu pisałam...
Stał się mega fanem klocków lego. Budujemy zarówno z duplo, jak i ze zwykłych otrzymanych w spadku po starszym kuzynie, ale klocków lego nigdy za mało prawda?
No i jak się okazuje nie tylko Mimiś jest fanem lego. W tym roku prezenty dla dzieciaków z rodziny będą baaardzo zróżnicowane: 3 x lego i raz zestaw z ciastoliną. Mimiś dzięki reklamie już sobie wybrał własny zestaw lego city ten z wyburzaniem. Cóż Mikołaj-tato jak usłyszała cenę stwierdził, że raz się żyje i jak dziecko będzie grzeczne i ładnie napisze list do mikołaja to dostanie. A może i mi Mikołaj przyniesie to co chciałabym? Aż Mi aż wstyd się przyznać bo w tym względzie potworna ze mnie gadżeciara, ale marzy się Xperia Z5. Kocham swoją Z1, ale ma już 2 lata i chciałabym nowego. Muszę jakoś podejść Mężaha, żeby mi połowę kwoty dołożył w ramach prezentu na święta bo połowę mam.
No i jak zwykle został prezent dla Mężaha.
Czas przeczesać internety i zastanowić się co mu się może przydać i poszukać najlepszej oferty.
W tym roku jak co roku obiecuje sobie, że o prezenty zadbam wcześniej aby na ostatnia chwile i biegać i nie szukać i może się tym razem uda.
Życie.
Aż mi dziwnie tak samej w domu. No za cicho. Mimiś od wczoraj w przedszkolu, ale był Mężah. A dzisiaj żadnego nie ma. Nawet kot śpi nie wiem nawet gdzie i taka cisza, że aż uszy bolą.
Z tej ciszy już wykombinowałam tegoroczny kalendarz adwentowy. Znaczy inspirację znalazłam. Zostało kupić materiały, a właściwie jeden element jak będę pod koniec tygodnia w mieście. No i świeczki do wieńca adwentowego, a pod koniec tygodnia też zabieram się za zrobienie alfabetu dla Mimiśka.
Także jak widzicie ja też czuje się dobrze. Wymyślam i robię różne rzeczy aby jak jestem sama nie myśleć i nie wpaść w depresje bo nie ukrywam, że jest mi smutno i ciężko. Ot tak. Byle do wiosny i nowych sił hehe, albo śniegu aczkolwiek wolałabym aby ograniczył się do jednego dnia. I starczy.
A teraz zmykam odebrać wyniki badań i zakupić pieczywo i jedzonko dla zwierzaków.
No, żeby nie było to dokładnie tydzień po Mimiśku mnie zaatakowała 39 stopniowa gorączka bóle mięśni i w ogóle czułam się jedna noga na tamtym świecie. I okazało się, że mój Syneczek sprzedał mi anginę, tyle, że wersje hard.
I żeby nie było tak kolorowo to w nocy jak ja ledwo żyłam, a Mężah jechał do domu Mimiś zwymiotował do łózka. Chyba tylko dzięki przerażeniu, że znowu coś mu jest udało mi się umyć go, przebrać i zdjęć jego pościel i wrzucić do pralki i ja włączyć. A to wszystko o 2.30.
Na szczęście była to jednorazowa akcja.
Tydzień z dzieckiem to hardcore.
Serio.
Zwłaszcza z dzieckiem, które ciągle chce się uczyć
Mimiś umie liczyć do 10, zna kształty, kolory, a teraz domaga się jawnie nauki czytania ( muszę poczytać o jakiś metodach bo sama nie wiem).
Nie wspomnę, że w przedszkolu chłonie angielski jak gąbka, a w domu Mężah uczy go niemieckiego, ale mu ciągle mało. W sumie ja idąc do podstawówki płynnie czytałam i bez problemu pisałam...
Stał się mega fanem klocków lego. Budujemy zarówno z duplo, jak i ze zwykłych otrzymanych w spadku po starszym kuzynie, ale klocków lego nigdy za mało prawda?
No i jak się okazuje nie tylko Mimiś jest fanem lego. W tym roku prezenty dla dzieciaków z rodziny będą baaardzo zróżnicowane: 3 x lego i raz zestaw z ciastoliną. Mimiś dzięki reklamie już sobie wybrał własny zestaw lego city ten z wyburzaniem. Cóż Mikołaj-tato jak usłyszała cenę stwierdził, że raz się żyje i jak dziecko będzie grzeczne i ładnie napisze list do mikołaja to dostanie. A może i mi Mikołaj przyniesie to co chciałabym? Aż Mi aż wstyd się przyznać bo w tym względzie potworna ze mnie gadżeciara, ale marzy się Xperia Z5. Kocham swoją Z1, ale ma już 2 lata i chciałabym nowego. Muszę jakoś podejść Mężaha, żeby mi połowę kwoty dołożył w ramach prezentu na święta bo połowę mam.
No i jak zwykle został prezent dla Mężaha.
Czas przeczesać internety i zastanowić się co mu się może przydać i poszukać najlepszej oferty.
W tym roku jak co roku obiecuje sobie, że o prezenty zadbam wcześniej aby na ostatnia chwile i biegać i nie szukać i może się tym razem uda.
Życie.
Aż mi dziwnie tak samej w domu. No za cicho. Mimiś od wczoraj w przedszkolu, ale był Mężah. A dzisiaj żadnego nie ma. Nawet kot śpi nie wiem nawet gdzie i taka cisza, że aż uszy bolą.
Z tej ciszy już wykombinowałam tegoroczny kalendarz adwentowy. Znaczy inspirację znalazłam. Zostało kupić materiały, a właściwie jeden element jak będę pod koniec tygodnia w mieście. No i świeczki do wieńca adwentowego, a pod koniec tygodnia też zabieram się za zrobienie alfabetu dla Mimiśka.
Także jak widzicie ja też czuje się dobrze. Wymyślam i robię różne rzeczy aby jak jestem sama nie myśleć i nie wpaść w depresje bo nie ukrywam, że jest mi smutno i ciężko. Ot tak. Byle do wiosny i nowych sił hehe, albo śniegu aczkolwiek wolałabym aby ograniczył się do jednego dnia. I starczy.
A teraz zmykam odebrać wyniki badań i zakupić pieczywo i jedzonko dla zwierzaków.
O kurczę, no to nie zazdroszczę :(
OdpowiedzUsuńA skąd wiedzieliście, że Synek ma mykoplazmę? Eliza miała w pierwszej klasie i u nas to bardzo długo trwało, zanim w końcu lekarz zorientował się skąd ten kaszel.
Mam nadzieję, że to chorowanie w końcu minie. Niech nasze małe Bąki pochodzą do tych swoich przedszkoli :)
Kochana poszliśmy prywatnie do pani pediatry-pulmonologa, która na co dzień pracuje w dziecięcym szpitalu zakaźnym i jest dobra w te klocki, Przebadała Mimiśkam dała antybiotyk i po tygodniu wszytko zniknęło jak ręką odiął. Po 3,5 tygodnia wiecznego kaszlu nastała cisza. Uczucie nie do opisania. Co z tego, że kilka dni później angina, ale już bez tego okropnego kaszlu.
UsuńU Asi w linkach logopedycznych jest o nauce czytania. Ja tym sposobem się kieruje i dużo pytań zadaje Asi, bo ona już przez to przeszla i sporo mi już pomogła. Zachęcam do zapoznania się z tematem :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie skorzystam. Dziękuję.
Usuń