wtorek, 1 grudnia 2015

Post chorobowy tysiącpięćsetstodziewięćset


Oki. Od czego by tu zacząć?
Dobra od początku. 
Chyba nie pisałam, że nasz doktorek z miasteczka zamyka przychodnię. Wszyscy spekulują, że za mało było mu kasy, ale mniejsza o to. Fakt, faktem, że gmina została bez lekarza. My też. jako, że Mimisiek akurat choruje zadzwoniłam po pomoc do koleżanki i dzisiaj byliśmy zapisać się i na wizycie u nowej pani doktor, pediatry. Cóż Mimisiek bardzo źle reaguje na antybiotyki z rodziny penicyliny. Nie powiem, żebym nie otarła się o kant histerii jak po 2 dniach dawania augmentinu Mimiś nie zaczął parzyć jak piec ( 39,6) i wyć z powodu bólu głowy. Rodzicie czytajcie ulotki bo, żeby mnie coś nie tknęło i w odpowiednim momencie jeszcze raz nie przeczytała ulotki to mogłabym krzywdę dziecku zrobić,  tak natychmiast zgodnie z zaleceniem z ulotki (jak wół napisane było, że jeżeli pojawią się gorączka należy odstawić lek i skonsultować się z lekrzem) odstawiłam lek i następnego dnia pojechaliśmy do pani doktor. Dostał w zamian zinnat, na który bardzo dobrze reaguje ( bo miał go ostatnio na anginę), debrinat dla osłony żołądka ( probiotyk też rzecz jasna) oraz inhalacje z berodualu i nebuddu.
Po 1 dawce każdego z leków gołym okiem widać poprawę. Nie to dziecko. Modlę się aby ta noc była przespana bo Mimiś i my z mamą tego naprawdę potrzebujemy.
Tak bardzo się cieszę, że laki działają, że poszliśmy do tej pediatry, że Mimiś się nie meczy. Oby tak dalej. Damy radę. Tym bardziej, że jutro o tej porze jak będzie bez opóźnień to Mążah w końcu będzie z nami. Bo ledwo żyję. Dzisiaj się nawet zważył i dieta cud czyli nerwy i brak czasu oraz gananina robią swoje i mam 2 kg na minusie. Nie powiem, że się nie cieszę, bo się cieszę, ale jakim kosztem.

A Faduś też małymi kroczkami dochodzi do siebie. Z 5 zastrzyków zeszliśmy dzisiaj na 3 oraz obyło się bez cewnikowania. Pani doktor wycisnęła Fadusiowi pęcherz i pokazał mi jak mu ulżyć. A do tego Faduś odzyskał apetyt. Az bałam się dawać mu jeść, żeby się nie porzygał albo nie rozbolał go brzuch bo  taki był głodny. Serio. pierwsze karW poczekalni nawet warczał na innego psa, który chciał się z nim przywitać. A po powrocie do domu obszczekał zza płota sąsiada na rowerze. Znaczy psisko zdrowieje, skoro stare nawyki wracają. A wiecie co jest najzabawniejsze. jak wołam drania, to nie przychodzi, albo idzie powolutku, a jak zawołam, że jedziemy do pani doktor to skubany bieganie do bagażnika hehe No i całe popołudnie spędził na podwórku i nie miał ochoty wracać do domu. Także u niego widać też gołym okiem poprawę. 

Nie chcę zapeszyć, ale zaczynamy wychodzić na prostą.
Oby tak dalej. 
A teraz czas na zasłużony odpoczynek.


1 komentarz :