piątek, 23 września 2016

Wieści różniej treści...


Tak wiem ostatnio pisałam, ale znów muszę bo się uduszę.

Bo w końcu po dwóch miesiącach analiz, niepewności, marudzenia, kombinowania i w ogóle cudów i wianków przedłużyłam umowę na telefon i sobie nowy wybrałam.
Ma przyjść w poniedziałek. Znaczy kurier ma przywieźć. 
Oczywiście ostatecznie wyszło, że  tego samego producenta co obecny. Bo ja typ dziwny jestem. Od pierwszej posiadanej komórki zawsze byłam wierna Nokii i tak to było uuuu z 10 albo i więcej lat jakby policzyć. Dopóki nie zakochałam się w obecnym modelu. Cóż jako, że na matkę potęga reklamy nie działa ( bo akurat wszelkie socjotechniki matka ma w małym paluszku - tak się studia przydają haha) tak przy swoim poczciwym staruszku matka przepadła i mieć go musiała i basta. a że mieliśmy mega dobry okres w życiu i finansach to Mężah kasę bez mrugnięcia okiem wyłożył ( no dobra perswazja, że rocznica i święta i wiecie prezent z głowy pomogła) i problemu nie było. Teraz za to jest dużo skomplikowaniej bo remont za pasem tzn. zaczynamy wielkie pakowanie po powrocie Mężaha z trasy ( dzisiaj pojechał) to na duperele jak telefon kasy nie ma. I tak matka kombinowała jak koń pod górkę, ale wykombinowała i teraz odliczam godziny ( no dobra dni - pytam za jakie grzechy kurierzy w weekendy nie pracują)!!!! do odbioru.
  
Bo matka się musi przyznać, że nie potrzebuje wypasionego telewizora, tabletu, kompa ( mój staruszek bo ma 3 lata działa świetnie jak dla mnie) czy innych gadżetów, ale telefon to jedyny wyjątek. No muszę mieć ten z górnej półki i basta. I nie wiem czemu, ale tak już jest i chyba zawsze będzie.

Ok koniec. Pocieszyłam się to ponarzekam. Ja się pytam czemu my mamy takie dobre serca i wierzymy teściowi skoro wiemy, że on wszystko niszczy? Pożyczył kosiarkę bo swoja zepsuł, a miał mieć gości. pominę, że sam zabrał, ale odebrać musiał Mężah bo jakżeby inaczej. No i okazało się, że uszkodził i udaje głupa, że to nie on. No użyje bardziej dosadnych określeń, a takowe suną mi się na myśl, ale ja kulturalna jestem. 
Niemniej źli jesteśmy bo kurde ona nie kosztowała 300 zł tylko prawie 1600zł, I on ma w dupie, że to kogoś. Niszczy wszystko. Nie ważne czy jego czy nie. I lubi co poniektóre rzeczy sobie zabrać ot tak bez pytania chociaż to nasze i kupione za nasza kasę i zniszczyć i rżnąć głupa, że tak było.

No i Fado. Ja nie wiem, że kurde znowu rozbabrał swoją ranę. Ja chyba uduszę tego psa. Daje słowo. Bo nie zliczę ile kasy się już w niego wpakowało, ile razy woziłam go do vetki, a ten drań wiecznie sobie krzywdę robi. Zaczynam mieć dość. Ratuje go fakt iż wszyscy go kochamy bo inaczej ubiłabym.
No wykończy mnie.

Ooo i zaszczepiłam szarańcze od wścieklizny. Weterynarz z miła chęcią oddał mi strzykawkę i pozwolił zaszczepić psiska. chociaż jak zwykle próbował jedną igłą. Ale go naprostowałam co o tym sadzę. I dał trzy. I był w szoku, że bezproblemowo mi poszło i szybko hahah Sam się przyznał, że jemu zdarza się nie trafić pod skórę i rozlać szczepionkę jak pies się ruszy, a u mnie jakbym była profesjonalistką. Doświadczenie w końcu mam hahah a i psiska znam jak łyse konie to poszło szybko i sprawnie. Tylko to 75 zł trochę po kieszeni zabolało. Ale raz do roku trzeba.

Dobra czas na zabiegi lecznicze na Fadzie, a potem kolacja i inhalacje do Mimiśka bo późno już.


Dobrze, że tym razem weekend zapowiada się leniwy. a w poniedziałek Mimiś wraca do przedszkola, a po południu na przymiarkę wkładek.

Miłego weekendu.






3 komentarze :

  1. Szkoda że tak daleko jesteście mój W. Kosiarki naprawia w pracy to i Wam by naprawił bez problemu. Teść faktycznie ma tupet😒
    Coś drogie to szczepienie ja byłam z Fryta ostatnio to 35 zl placilam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana to na 3 sztuki 75 zł czyli na psa 25 zł wychodzi.

      Na szczęście Mężah łatwo sam naprawi kosiarke co nie zmienia faktu uszkodzenia.

      Usuń
  2. O kurde teść znów pokazał :/
    No to niech telefonik dobrze działa :) (i często do mnie pisze :P)

    OdpowiedzUsuń