poniedziałek, 2 stycznia 2017

Nasza nowa codzienność w nowym roku



I mamy już Nowy Rok.
Jak tam Wasze sylwestrowe imprezy? Udane?

My spaliśmy hahaha Pierwszy raz odkąd pamiętam prawie przespałam północ. Prawie bo jak o 0.01 zaczęli strzelać petardami to mi się psiska zbiegły do sypialni i mało pod kołdrę się nie pakowały...  Musiałam wstać i siedzieć przez 20 minut dopóki fajerwerki się nie skończyły tulić psie towarzystwo. Zwłaszcza Fada, który bardzo ciężko przechodzi sylwestrowe wystrzały i ma jeszcze długo traumę...
A jak uporałam się z opieka nad psami i zdążyłam się położyć swoją nocną imprezkę zaczął Maleńtas. Także ekhem..." świętowałam" z synem mym do 3 nad ranem. Na szczęście rano Mężah dał mi odespać i zajął się dwójką.

W niedziele się leniliśmy...

A dzisiaj od rana zaczynamy tworzyć swoją nową codzienność. Mimiś pierwszy raz od narodzin Maleńtasa poszedł do przedszkola. Zakładaliśmy, że potrzymamy go w domu do trzech króli, ale ani on ani my już nie dawaliśmy rady. Dziecko nam się wypytywało kiedy będzie mógł iść do przedszkola do kolegów. I zdecydowanie za dużo siedział na YouTubie w towarzystwie swoich filmików z transformersami także odwyk jest mile widziany. A i Mężah póki jeszcze w ty tygodniu jest w domu to ma co robić, a niestety opieka nad dwójką dzieci w tym noworodkiem na pełen etat wymaga jednak co najmniej 4 rąk w niektórych momentach. Choćby dzisiaj rano Maleńtas jak na złość wstał tuż przed Mimiśkiem i żeby nie Mężah to nie dałabym rady jęczącemu o jedzenie i nie chcącemu się ubierać starszakowi. Także to musimy bardzo mocno dopracować. Na szczęście na te dwie ostatnie trasy Mężaha będzie pomagała mi mama. Bo jednak poranne odprowadzanie Mimiska i potem jego odbieranie to na razie nie najlepszy czas na spacerki z noworodkiem. A potem byle wytrwać do wiosny i dam radę sama.

Nie będę ukrywała, że jest ciężko. Z jednym dzieckiem było ciężko, a teraz obsługa dwójki to czasami hard level do potęgi n-tej. Nie spodziewałam się, że będzie aż tak ciężko i z czystym sercem mogę powiedzieć, że żeby nie pomoc Mężaha to nie dałabym rady. Zwłaszcza w nocy bo te nadal mamy koszmarne. jednak pociesza mnie fakt, że w końcu to minie... Malutkimi krokami zaczynamy wprowadzać trochę rutyny, żeby jakoś to wszystko uporządkować. Sami też opanowaliśmy już nieco nocne pobudki. W tym miejscu błogosławie karmieniu butelką ( o tym będzie w innej notce później) bo do Maleńtasa wstajemy na przemian i jak za długo łobuziak szaleje po nocy to się zwyczajnie zmieniamy. Na szczęście te nocne harce nie budzą Mimisia i chociaż on się wysypia i o 7 lub tuż po wstaje rześki jak skowronek w odróżnieniu od nas.
Aczkolwiek jeszcze wszystko przed nami.


Teraz szukam dla Maleńtasa misia czy cokolwiek innego co będzie miało lampkę, będzie miękkie do przytulania i będzie grało kołysanki ( krótko) i tylko grało bez śpiewania ( bo rzygać mi się chce od wszędobylskiej Tu Dorotka bleee), Mimiś od prawie 5 lat ma swego Stefana, który jest niebieskim konikiem morskim z Fisher Price i jest genialny i rzekłabym, że to idealna usypianka i jaka trwała bo glebę zaliczył już milion razy i żyje ( no dobra ma jedną jedyną wadę - "zdycha" dokładnie co miesiąc i trzeba go zreanimować 3 paluszkami - bateriami). W akcie desperacji zastanawiam się czy Maleńtasowi nie sprawić identycznego tylko np. różowego ( bo niestety gama kolorystyczna koników ogranicza się do niebieskiego i różu) co by panowie się nie kłócili i nie mylili. Sama nie wiem.... Jeszcze szukam.

Ok. Dosyć tego. Teraz przez jakiś czas będę Was zamęczała postami z ciąży heheh No kilka wyprodukowałam i jednak chciałabym je zamieścić wiec się przygotujcie na małe wspominki.

A następnie kilka tematycznych postów pod tytułem jak starszy brat zaakceptował młodszego i jak wygląda opieka nad drugiem dzieckiem i czym się różni od tej nad pierwszym oraz o zabawkach dla maluszka okiem matki drugiego dziecka i tego typu. Także się przygotujcie bo zapewne potrwa to trochę bo ręce pełne roboty mam ciągle i te ostanie jeszcze nie powstały i trochę zajmie ich produkcja :D





P.S. Rano odwiozłam Mimiśka do przedszkola i zajechałam przy okazji  po podstawowe zakupy do sklepu w miasteczku. Pani na kasie jeszcze mnie po porodzie nie widziała i pyta:
- Ojej, a pani taka chuda. Gdzie brzuszek?
- W domu z mężem siedzi. Ma już 3 tygodnie :D - odpowiedziałam z uśmiechem.
Wszyscy, łącznie z panią ekspedientka się śmieli.


P.S.2. Pod naszym wioskowym sklepem spotykam sąsiadkę z drugiego końca wioski ( nasza wioska jest spora, mamy nawet 3 uliczki), która zdziwiona, że ja już"chuda" tradycyjnie pyta czy urodziłam ( no to akurat widać) i mój hit ostatnio:
- A chłopiec czy dziewczynka?

Serio? Przed porodem pytała się z 10 razy ( w tym kilka dni tuż przed rozwiązaniem ostatni raz, a ma około 50tki wiec stara nie jest), a teraz USG lekarze maja dobrej jakości i raczej pomyłki są bardzo rzadkie wiec ot tak mi Syn płci nie zmienił w ciągu niecałego miesiąca (w tym trzech tygodni po tej stronie brzucha).


8 komentarzy :

  1. A gdyby czasem się zmieniło? :P
    Pomalutku wypracujecie sobie rutynę i wszystko wskoczy na swoje miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha przez chwilę myślałam że byłoby fajnie, ale że w klinice mają najnowszy sprzęt to nie było mowy o pomyłce.
      Tak. Rutyna w przypadku dzieci to podstawa egzystencji żeby nie zwariować (mowa o rodzicach chociaż jak każdy dzień wygląda identycznie to z czasem dorosły ma dość ale czego się nie robi dla spokoju z dziećmi). Odliczam czas aż Maleńtas załapie zasady.

      Usuń
  2. Wiesz co mi się czasami wydaje że mam mnie roboty z Karolą niż z Młodym. Ostatnio ubieramy się na spacer Młoda raz dwa ubrana a Przemo nie te buty nie te rękawiczki. Młoda krzyczy bo jej ciepło a ten świruje no normalnie szał..... Ja mam tyle dobrze że mama mieszka w domu obok i rano zostaje w domu byle do wiosny potem do wózka i będzie chodzić z nami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narazie to my mamy więcej pracy przy Maleńtasie niż przy Mimiśku, ale niestety starszy to wykorzystuje i wymusza bo widzi, że się nie rozdwoimy i dla świętego spokoju ustąpimy. Ale już powoli to się zmienia.
      I masz rację aby do wiosny. Wtedy nawet logistycznie będzie latwiej.
      Moja mama przyjedzie do nas jak Mężah pojedzie w trasę bo nie dam rady jeszcze sama z dwojgiem przez tydzień zgłasza jak z Maleńtasem za bardzo nie idzie wyjść.

      Usuń
  3. rozpuść plotkę że trojaczki;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli Cie to pocieszy to u nas było bardzo podobnie, ale obie dziewczyny ze wszystkiego wyrosły (no może Kasia nadal bardzo łobuzuje, ale to już kwestia chrakteru raczej ;) Jak Maluch skończy pół roku to już będzie cudnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj zobaczymy za ponad 5 miesięcy. Trzymam za słowo :-)

      Usuń