piątek, 21 kwietnia 2017

Bo chrzestny to powinien... a chrzestna powinna....


 czyli dlaczego jest coraz mniej chetnych do bycia chrzestnymi dla dzieci. 

U nas temat mega na czasie bo już w następną niedzielę chrzest Maleńtasa.

Ostatnio wdałam się w małą przepychankę słowną z panią która upierdliwie twierdziła cytuję: "Świece zawsze kupuję ojciec chrzestny a matka chrzestna kupuje ubranko a także ubiera dziecko przed ceremonia. Bo taka jest tradycja."

I nie dopuszczała do siebie myśli, że ubranko, świece i szatkę mogłam sama kupić. Ja jako matka. Ba posunęłam się nawet dalej bo kupiłam nawet krawat dla chrzestnego, żeby do naszej famili pasował, wiecie?

Ale wracając do meritum. Ja uważam, że chrzestni jedne co powinni to być chrzestnymi i przy dziecku. A nie kupować tego i tamtego bo każe tradycja. Sami tworzymy swoje małe rodzinne tradycje. Ważni są ludzi, a nie przedmioty. Przyznam, że naprawdę współczuje chrzestnym, na których rodzice dziecka zrzucają wszystko co związane z chrztem bo tak każe tradycja. Ja nie wyobrażam sobie kazać naszemu chrzestnemu, który notabene jak Mężah jest kierowcą zawodowym biegać mi za świecą. ba ja sama tę świece kupiłam za niego i jeszcze mu krawat kupiłam, żeby miał łatwiej bo ciesze się, że chce być chrzestnym Maleńtasa. 

Analogicznie z ubrankiem. Poczekałam, bo tak zastanawiałam się czy chrzestna chce kupić czy nie, ale się nie odezwała wiec przed świętami sama kupiłam ubranko takie jakie ja chciałam dla synka żeby czuł się w nim komfortowo ( a że niezbyt podobają mi się typowe garniturki do chrztu to sama skomponowałam swój zestaw) no i wymyślałam sobie, że wszyscy będą mieli szare elementy i tak tez zrobiłam. Zamówiłam tez szatkę pasującą kolorystycznie do ubrań i świecy.

Przy chrzcie Mimiska moja siostra wtedy jeszcze bezdzietna, którą poprosiliśmy na chrzestną ubranko Mimiśkowi kupiła miesiąc przed haha kiedy ja o tym nawet jeszcze nie myślałam. Ale szatkę i świece kupowaliśmy my bo chrzestny przyjeżdżał z zagranicy i głupotą z naszej strony byłoby kazać mu jeszcze kupować świecę w kraju w którym na co dzień nie mieszka i w dodatku  na ostatnia chwile bo wiadomo jak to jest z przyjazdami z daleka. 

Co do opłat. Miło jest jak chrzestny w ramach prezentu opłaci chrzest ( który defacto powinien być darmowy bo to w końcu nowy parafianin, ale to chyba w innym wymiarze bo u nas w kościele liczy się przede wszystkim kasa), ale nie uważam tego bynajmniej za przymus. Najważniejsze żeby był. 

Jestem tez przeciwna tym srebrnym pamiątkom po dwie stówy. Bo to zwyczajne zbieracze kurzu. No powiedzcie, mamy, których dzieci to dostały co z tym zrobiliście? Moi synowi każdy ma nad łóżeczkiem nieduży obrazek z aniołkiem i wystarczy.

No i sprawa łańcuszka. Hmm... tu mam uczucia ambiwalentne. Bo o ile takiemu małemu dziecku on niepotrzebny to uważam łańcuszek z krzyżykiem/medalikiem za dobry prezent na komunie bo każdy taki jeden powinien mieć. Ale niekoniecznie na chrzcinach już. Ale wolność tomku...

Generalnie nawet przez chwilę razem z Mężahem nie myśleliśmy aby czymkolwiek obarczać chrzestnych. Cieszymy sie, że zechcieli być rodzicami chrzestnymi naszego syna, że będą z nami tego dla nas bardzo ważnego dnia.


Tak szczerze to jakbym własnych dzieci nie miała i nie chrzciła ich to bym zielonego pojęcia nie miała, że mam kupować to i tamto i siamto i w ogóle takie zawracanie gitary. Nie każdy ma czas, ochotę i wiedzę na te wszystkie tradycje. A potem ludzie się dziwią, że nikt nie chce być chrzestnym. A ja się nie dziwię bo społeczeństwo wyewoluowało i pędzi ciągle gdzieś. A taki przymus działa jak płachta na byka i pojawią się takie kontrmyśli: co ja będę sobie problemów dokładał jak oni chcą to i tamto... niech ktoś inny to robi. I jest to zupełnie naturalne podejście w aktualnym świetle zmian społecznych wiec uważam, że należy się głęboko zastanowić nad pewnymi tradycjami, które nie są niezbędne. I nie forsować ich na siłę.





8 komentarzy :

  1. Przy Córze wszystko kupowałam ja, bo chrzestna się nie zająknęła na ten temat wcale, a chrzestny pytał o świece, ale już kupiłam. Przy Synu chrzestny stwierdził, że on kupuje świecę i już, ale ja wybrałam, jaką chcę i do niej dobrałam szatkę. Dla mnie jedyne, co chrzestni powinni, to pamiętać o tych dzieciach, ale nie w prezentach. My szczęścia nie mamy, bo chrzestna Córy nawet smsa na urodziny nie przyśle :( Chrzestnego ma za to fajnego :) Syn ma fajnych chrzestnych w ogóle, zawsze pamiętają, pytają co tam, jak tam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, ja nie pamiętam jak u nas było, ale na pewno chrzestna kupiła szatkę do chrztu (nie ubranko). Ale że kasę biorą za chrzest to w szoku jestem!

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas nie ma takich zwyczajów. Przy Karolinie bo chrzestnego mamy z innych terenów pytal czy ma kupic świece bo u nich jest taki zwyczaj. Ale świece juz miałam. Co do ubranek też nikt nie kupował w obu przypadkach miałam pożyczany strój od koleżanek po ich dzieciach.
    U nas za chrzest płaci sie nie Malo niestety i nie podoba mi się to ze nie ma wyznaczonej mszy tylko kiedy pasuje czy sobota czy niedziela obojętnie na której mszy. Fajnie mają w tych parafiach gdzie raz w miesiącu maja msze chrzcielną. A tak u nas jest masza za zmarłych w miedzy czasie chrzczą. Do tego cala papierologia nauki dla chrzestnych i rodziców. U nad kręcił nosem że nie ma rodziców chrzestnych nie było na naukach. Kartki jak do ślubu o spowiedzi i odbytym szkoleniu na chrzestnego no paranoja po prostu....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chrzciłam u misjonarzy, tam pytają, kiedy chcemy mszę i jest tylko dla nas. Ludzie się oburzali, że nie chcę przy całej wspólnocie, ale dla mnie to była magia, a nie pięć na raz, przy dusznym kościele, w ścisku. Im chętnie dałam za chrzest, choć nie bardzo chcieli wziąć, za to za pozwolenie z parafii też dałam i tu się nikt nie zastanawiał, czy wziąć. I od misjonarzy oboje dostali obrazki na pamiątkę.

      Usuń
  4. U nas opłata 200 zł, kartki do spowiedzi dla chrzestnych i rodziców, ale msza jest o 12 i tylko chrzciny. Cała poświęcona dziecku.
    Co chrzestnych to nasi pamiętają zawsze o Mimiśku. O Maleńtasowych też się nie martwię bo jednak wybraliśmy najbliższą rodzinę.
    A mimo że tylko mój mąż jest chrzestnym bratanicy jej urodziny to obowiązkowy punkt w naszym kalendarzu i tylko w tym roku że względu na Maleńtasa nie pojechaliśmy tych 400 km ale prezent poszedł kurierem. Zawsze jak się widujemy a jest to kilka razy do roku z powodu udleglosci mała dostaje jakiś upominek. Chcemy być fair wobec niej.

    OdpowiedzUsuń
  5. W naszej rodzinie faktycznie jest taka tradycja - chrzestna ubranko; chrzestny świeca. Tak się jakoś utarło i starsze pokolenie czyt. babcie tego pilnują, jeśli któreś z ich dzieci dostąpi zaszczytu bycia Chrzestnym (bo to i zaszczyt i odpowiedzialność). Ale wszystko zależy od nas. Chrzestną Synka była moja siostra i chciała trzymać się tradycji, więc oddała mi pieniążki za ubranko. A że do najtańszych nie należało (dla blisko roczniaka trudno znaleźć typowo do chrztu, a i tak nie lubię tych klimatów) poprosiłam, żeby poza pamiątką w postaci książki więcej nic nie kupowała. Świecę sama kupiłam taką, jak chciałam i sam chrzestny o to prosił. Medalik faktycznie Synek dostał, ale czeka na niego. A dziwnych pamiątek sporo. I nie wiadomo co z tym teraz robić. Wyrzucić szkoda. Najbliższych poprosiłam o ikonę Anioła Stróża, ale srebrny obrazek rzecz jasna też jest. Na szczęście jeden. A ofiarę za chrzest sami złożyliśmy. Ja wychodzę z założenia, że skoro robię potem obiad w restauracji, to czemu mam nie zostawić paru złotych w kościele. Energia, świece, organista... wszystko kosztuje. Ale to moje podejście. Poza tym nasza była parafia nigdy nie miała parcia na kasę. Ale w tym wszystkim ważne jest to, żeby wybrać na chrzestnych wartościowych ludzi. Mam nadzieję, że nam się udało. Z chrzestnym to wogóle fajna historia, bo jego dziadek jest chrzestnym mego taty, mój tata jego, jego mama moją, a on naszego Synka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ciekawa miny tej pani, gdybym jej powiedziała, że u mnie w kościele nie ma czegoś takiego jak świeca do chrztu ;) Bo to kościół luterański, a nie katolicki. A z wisiorków to najwyżej krzyżyk można kupić, bo medaliki nie mają u nas racji bytu.
    Często rodzice przyjeżdżają z dziećmi w wózkach/nosidłach pod ołtarz, więc nawet ubranko może być mniej odświętne. Bo cóż, jakby nie o to wszystko chodzi w tym dniu ;) Z ciekawostek - chrzest mojej chrześnicy odbył się w sobotę, bez nabożeństwa, po prostu sama uroczystość chrztu z najbliższą rodziną.

    OdpowiedzUsuń