wtorek, 6 września 2016

Koń kontra trampolina


Miałam dzisiaj nie pisać, ale mi minimalnie lżej.
Mam dzień do czterech liter. no ewidentnie się zatrułam i latam do kibelka jak szalona. 
Na szczęście Mimiś po powrocie z przedszkola jest mega wyrozumiały i po przekupieniu Go góralkiem zajmuje się sobą, a ja kulturalnie zdycham sobie w spokoju na kanapie.

Ale ja nie o zdychaniu. A o trampolinie która zeżarł koń. Wina teścia bo biedaczka nie miała odgrodzone i nie miała co jeść i rozwaliła płotek i weszła na podwórko.  Dzwoniłam do niego znaczy teścia, nie kobyły, żeby przyjechał i coś zrobił, ale wolał jechać do miasta i sobie później przyjechać to wyszło jak wyszło. Bo jak się kobyła najadła świeżej trawki z podwórka to swoim zwyczajem zaczęła sprawdzać co najlepiej popsuć. Taki typ konia. Suszące się ubrania Mimiśka uratowałam i w ostatniej chwili powstrzymałam ja przed konsumpcją zielonej koszulki Mimiśka, ale już trampoliny nie zdążyłam bo odnosiłam kosz z praniem. Usłyszałam tylko, że koń niszczy trampolinę i płacz dziecka. Zębami zerwała siatkę na całym jednym boku i jestem wściekła bo jest ładna pogoda dziecko chce na trampolinę, a przecież jak brakuje 1/4 siatki to nie puszczę bo jak mi glebnie z metra na trawę to coś połamie. Buta mego teścia mnie rozwaliła bo stwierdził, że sobie zszyje. Skończyło się awantura, bo po pierwsze to ja nic szyć nie zamierzałam bo nie ja zniszczyłam, a po drugie taka siatka już w ogóle nie chroni, ale oddał kasę za nową siatkę. Jeszcze się burzył, że 200 zł kosztuje jakbym to ja ceny ustalała.  Jakby przyjechał o 9 rano jak dzwoniłam to szkód by nie było, a jak przyjechał o 15 to przecież sam wie jaka jest ta kobyła i , że niszczy jak najęta. 

No i kupienie siatki okazało się wyższą szkołą jazdy bo na wymiar 427 cm ful, a na 435 cm nie ma zewnętrznych siatek zabezpieczających. Najadłam się nerwów, że nie znajdę, bo tam gdzie dzwoniłam do sklepów to albo takich w ogóle nie mają, albo zamówią dopiero przed sezonem bo teraz im się nie opłaca, ale chyba cudem się udało. Zobaczymy jak przyjdzie i Mężah założy.

I wczoraj miałam jeszcze smutną sytuację bo pieska kuzynów potracił samochód i woziliśmy do weterynarza. Tak mi go żal było, że szok. A skubaniec deskę w płocie rozwalił i zwiał i biedy sobie narobił. Na szczęście jak się okazało po rtg kręgosłupa nie miał złamanego, jedynie miednicę i groziła mu amputacja ogona. Dzisiaj okazało się, że już powoli wstaje na 3 nogi i macha kitą czyli miał więcej szczęścia niż rozumu i się wykaraska. Ale żal mi go było jak takiego pokiereszowanego biedaka zobaczyłam... Najważniejsze, że będzie dobrze.

A na koniec wieści przedszkolne. 
Cóż nie jest tak  źle. 80 zł na przybory, 80 zł na karty pracy, 41 na ubezpieczenie i do tego karton chusteczek oraz uwaga będą w tym roku podręczniki i ćwiczenia do religii. Dla mnie to zwykłe wyciąganie kasy od rodziców bo jakoś pani od angielskiego ma zamiar obyć się bez podręczników, a katechetka jak widać idzie po bandzie. A Wasze dzieciaki maja książki do religii w przedszkolach?


A na koniec kilka słów o Fadzie bo dawno nie pisałam. Źal mi go w tym kołnierzu, który już trzyma się na słowo honoru, ale aby z jeszcze 1-2 dni wytrzymał i Fado będzie zagojony i miejmy nadzieję jego kolejna choroba przejdzie do historii. Bardzo długiej historii dodam. Bo mam dosyć zwierzęcego chorowania aczkolwiek za miesiąc czeka mnie jeszcze przeprawa z kotem. I liczę, że na tym zakończę.



9 komentarzy :

  1. U nas nie ma do religii siostra im drukuje tematyczne kolorowanki😃 my za książki ubezpieczenie i przybory 209 zl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to tyle i u nas wychodzi i uważam, że to drukowanie dla czterolatka by wystarczyło bo czytać ani pisać nie umie.

      Usuń
  2. U nas były książki i ćwiczenia do wszystkiego... angielski, religia, ba! nawet rytmika... http://codziennik-kobiety.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zerówka ma ksiązki i cwiczenia do angielskiego i taki zestaw - do pisania liter, do nauki cyfr i działań, zawody i pory roku, dodatkowo dwa zeszyty 16 kartkowe w kratkę i trzy linie (zapomniałam już jak taki zeszyt wyglada i kupilam zwykły, dopiero po odejściu od kasy załapalam co i jak ;). Na religii mają kolorowanki drukowane przez panią. Natomiast opłaty w tym roku powaliły mnie na kolana - składka na radę rodziców, na ubezpieczenie, na papier do ksero, książki i coś jeszcze już nie pamiętam 335 zł!Pomijam oczywiście wyprawkę, którą sama szykowalam czyli bloki, farby, kredki, mazaki... Bezpłatna szkoła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale w zerówce jeszcze rozumiem. Ale u czterolatka???

      Usuń
    2. Martyna jako czterolatek miała książkę z płytą od angielskiego (uczyli się piosenek) i książkę Tropiciele z zajączkiem Tupem :)

      Usuń