Dzisiaj tak na szybko, gdyż, ponieważ Matka ma pełne ręce roboty.
A;e od początku.
Nie było nas bo jak tu być jak Mężah w domu i cudowna pogoda.
Także szaleliśmy na podwórku.
Mężah już pierwsza porcję drzewa do palenia przywiózł. A Matka nie może się nawąchać świeżo wysuszonych ubrań zdjętych z podwórkowej suszarki.
W środę Mimiś tez dostał swój pierwszy urodzinowy prezent.
Niestety Matka sama nie poradziłaby sobie ze złożeniem więc Mężah (swoją droga to w instrukcji nawet było napisane, że potrzebny śrubokręt, młotek i jeden-dwóch mężczyzn heheh) montował dzielnie. I prezent trafiony bo Mimiś wiecznie domaga się używania. A co to? Rąbek tajemnicy macie ba instagramie... reszta niebawem.
Wczoraj też byliśmy na długo oczekiwanej wizycie u ortopedy. Co prawda byliśmy pod stała opieką innego ortopedy, ale bardzo nie podobało mi się to, ze co pół roku na każdej wizycie ( odkąd Mimiś zaczął chodzić) słyszałam, że mamy przyjść za pół roku bo powinno samo przejść. I nie przechodziło więc się wkurzyłam i wzięłam nowe skierowanie i zapisałam Mimisia do zastępcy ordynatora miastowego UDSK. Poczekaliśmy, ale wiem, że było warto. Bo nawet po samym badaniu już widziałam, ze jest lekarz i lekarz. Obejrzał Mimisiowe stópki na wszystkie fronty, kazał pospacerować, a nam wytłumaczył, że Mimiś na idealnie zbudowane stópki tylko po Mężahu odziedziczył wrodzone przywiedzenie przedstopia w stopniu lekkim ( to taka mała wada, która ani nie utrudnia chodzenia ani nic, ale lepiej skorygować). Co szybciutko skorygujemy specjalnymi wkładkami bez męczenia dziecka. Za pół roku podczas następnej wizyty już ma być idealnie.
Jako, że w czasie badania byli studenci to Mimiś czarował dziewczyny na wszystkie fronty. Były uśmiechy, chichy, ba nawet posłał buziaka hehe Niestety w sklepie ortopedycznym już nie był takie skory do współpracy bo jak to bez braku publiczności? Ale się udało i za tydzień odbieramy specjalne wkładki. Nie powiem ile kosztują bo nóż się w kieszeni otwiera, ale jak to skomentował Mężah przy wyborze droższej wersji, że na dziecku to on oszczędzał nie będzie zwłaszcza w takiej sprawie.
A wczoraj pojechał Mężah. Nie lubię pierwszego dnia w po jego wyjeździe. W domu natychmiast robi się tak pusto, zimno i smutno, a wieczorem nie mogę usnąć bo mi nie tak... nie ma się do kogo przytulić.
Teraz tym bardziej smutno bo jutro przyjecie urodzinowe Mimisia a kolejny rok z rzędu taty na nim nie ma. Wyć mi się chce. I tego wszystkiego odechciewa, ale zapewnię naszemu Synkowi fajne urodzinki.
Mykam do roboty bo czasu mało :D
O tak, pranko prosto ze świeżego powietrza ładnie pachnie :) O ile sąsiad nie pali ogniska oczywiście :D
OdpowiedzUsuń