sobota, 14 marca 2015

Uśmiechnij się, uśmiechnij się, w przedszkolu dobrze jest,w przedszkolu dobrze jest....


Machina lada dzień ruszy.
To powyżej to fragment hymnu przedszkola do którego chcielibyśmy posłać Mimisia.
Aczkowiek Mimiś ma własną koncepcję...
bo na każde wspomnienie przedszkola, tudzież sali zabaw, klubiku itd itp fachowo stwierdza, że on takie przybytki radości ma głęboko gdzieś i zostaje z mamą. Identyczną, stanowczą i równie alergiczną reakcje ma na każde wspomnienie o rodzeństwie... (trzeba widzieć minę pytającego, który dostaje odpowiedz o treści: Nie, dziękuję, nie chce.)
Wracając do przedszkola, a raczej sali zabaw z dziećmi ( bo staram się nie używać tego określenia bo nie wiadomo czemu mojemu dziecku kojarzy się jednoznacznie negatywnie) to mamy już zaplanowany dzień próbny... nawet w 2 przybytkach dziecięcej zabawy. W jednym państwom a kilka dni później na wszelki wypadek w awaryjnym niepublicznym. Ha teraz kiedy to czytacie własnie jesteśmy w tym pierwszym... ( wrażenia opiszę po weekendzie).

Nie będę ukrywała posłanie Syna do przedszkola kojarzy mi się z wielkim przedsięwzięciem logistycznym no i  stresem. Na pewno będą to przeogromne zmiany przede wszystkim dla Mimisia, ale też i dla mnie... Ja chcę wreszcie pójść do ludzi do pracy...  A Mimiś musi nieco poluzować pępowinę i też wyjść do świata.

Mieszkając na wsi zdecydowaliśmy się na przemeldowanie do miasta bo niestety, ale nasze gminne przedszkole ofertę ma ubogą, a w dodatku co z tego, że dziecko miałoby opiekę przedszkolną, jak kierunek ( notabene przeciwny niż miasto wojewódzkie) w którym ono się znajduje i czas jego pracy praktycznie uniemożliwiłoby mi podjecie aktywności zawodowej. A więc mijałoby się z jakimkolwiek celem.

Co tam ukrywać nie będę. Boje się jak nic.
Łaaaaa.
Ale się tez cieszę.
Bo zwyczajnie jestem zmęczona tym ciągłym Mamoooo.... to i tamto, chodź, wyjdź, daj itd itp. Tęsknie za ludźmi i chciałabym potęsknić za swoim dzieckiem.

Wiem, też, że ja nie nauczę go tego czego nauczy się w przedszkolu, że towarzystwo dzieci jest mu baaaaaardzo potrzebne.

Że zwyczajnie musimy odkrywać nowe.
Mimiś i ja, jego Mama.

Trzymajcie za nas kciuki!

1 komentarz :