wtorek, 11 sierpnia 2015

Czas na pisanie


Mimisiek obudził mnie o 5,31.... Po siusiu, masażu łapki bo "mrówki" i piciu udało mi się go przekonać do zaśnięcia, ale ci mi z tego. Do 6 przewracałam się z boku na bok bo gorąco i zrezygnowałam.  Pootwierałam okna, drzwi i wietrzę się pisząc i pijąc kawę. Obok mnie na kocu śpi Mgiełło, a psiarnia robi hałas bo sąsiad krowy goni.
Jest cudownie. Termometr pokazuje zaledwie 18 stopni na podwórku, podczas gdy w domu 23. Szkoda, że taki stan nie może potrwać do wieczora... Tęsknie za normalnymi temperaturami w ciągu dnia. 
Mimo, że codziennie siedzimy w basenie, jeździmy nad rzekę to i tak jest za gorąco.
Wczorajszy trening to była masakra piła motorową. Ciekło z nas jak z kranów heheh Ale my twarde babki jesteśmy. Bo mam świetna grupę i instruktorkę, która czasami ma nas dość, ale za to zawsze jest wesoło. Ponoć jak nam zdradziła nasza instruktorka inne instruktorki jej zazdroszczą tak obowiązkowej i zgranej grupy. Bo jesteśmy nielicznym wyjątkiem. No i pełne ambicji bo 2 razy w tygodniu to ponoć nie przelewki.
Wracając do innych spraw. To wczoraj mało zawału nie dostałam. Ja tu miziam Mgiełła, a nagle widzę czarne żyjątka na nim. Jako, że pchły w życiu nie widziałam, droga dedukcji wpadłam na to, ze to może być pchła to z braku innych doraźnych środków wyprałam kota. Niestety jak zwykle w takich sytuacjach wystąpiły obrażenia. U mnie, a nie u kota. Kot jest śliczny, pachnie bosko i mam się jeszcze lepiej. Z racji, że i tak na zastrzyk trzeba było jechać to od razu zakupiłam zestaw dla całej zwierzęcej ferajny przeciw nieproszonym gościom. No i trafiłam na chamskiego faceta w poczekalni u Vetki. Widział, że się mega spieszę, że się denerwuję, poprosiłam bo tylko na zastrzyk, ale nie chciał mnie drań przepuścić. Ha, ale Syn doktorki tylko na zastrzyk wziął mnie poza kolejnością i takim sposobem zdążyłam na zajęcia. Opłaca się być czasami stałym klientem hehe
 Młody u babci dał taki popis wycia, że aż żal było mi mojej mamy. Ale kurde ja czasu nie miałam. A już wieki on się w ten sposób nie zachowywał. 

A nie napisałam. Wiecie co było najgorsze w tym wszystkim? Że padła mi klima. Czynnik chłodzący jest tylko coś tam innego co go wypędza z komory zdechło, a ja nie mam czasu naprawić. Wyć mi się chce. No wyć.
Jedyne co mnie napawa optymizmem to, że dzisiaj ma być kurier z ostatnimi spodniami i bluzą. Więcej gaci Mimiśkowi nie kupuję bo wystarczy. Teraz się muszę skupić na  bluzach i dodatkach. Haha
No i jedziemy do miasta bo przyjeżdża dawno nie widziana moja rodzinka z DE. 
Ufff....


Zmykam. Pa.
Niebawem zaktualizuje fotki:D

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz