sobota, 1 sierpnia 2015

Dawno dawno temu...


napisałam notkę i potem czasu już nie miałam.
Jeju tak to jest jak wypada cały tydzień rozjazdowy i  domu się tylko śpi, a potem przyjeżdża Mężah i jest wiele innych rzeczy do roboty niż pisanie notek. No i w końcu się siedzi i ogląda, przegląda i szuka i w ogóle, nowej garderoby da Mimiśka bo dziecko wyrosło troszkę i na jesień już powoli trzeba szafę uzupełniać. Co nie powiem mnie ucieszyło bo ostatnio mam bzika na punkcie ubranek od polskich projektantów i udało mi kupić cześć wymarzonych wcześniej ubranek  i to za dobre ceny - niech żyją wyprzedaże i fajne kody rabatowe. Jako, że Mimisiek niebawem idzie do przedszkola to stawiam właśnie na wygodne spodnie bez zamków i guzików oraz bluzy. Mimiś ma się prezentować, ale ma mu być wygodnie szaleć z dzieciakami i łatwo samemu sobie radzić z pójściem do kibelka. 
Nadal poluje. Bo marzy mi się parka i ramoneska dla młodego. No i buty zostały. Ale z tym poczekam do wizyty kontrolnej u ortopedy do 17 września bo a nóż widelec okaże się, że moje super modne upatrzone buty będzie można odstawić na poleczkę do popatrzenia hehe Na razie Mimiś ma adidasy na gorszą pogodę także damy radę.

No a teraz znowu zmykam gdyż, ponieważ kocur marnotrawny wrócił. Dranisko jedno ma chyba jakiś 8 zmysł. W środę kiedy miałam go zabrać na zastrzyk przyszedł do domu 5 minut po moim odjeździe ( Mężah mnie powiadomił), w czwartek przyszedł po 20, nażarł się i polazł, a w piątek w ogóle go nie było, a ja czekałam calutki dzień. Za to dzisiaj przylazł z samego rana bo chyba stwierdził, że zagrożenie minęło. Niedoczekanie. Zaraz jedziemy do Vetki. Co gorsze boję się, że zostanie już wyznaczony termin zabiegu na te jego oczęta. Boję się o wstrętnego drania. Niby zabiega szybki, łatwy, ale pod całkowita narkoza no i potem tydzień aresztu domowego i łażenia w kaftanie - dla kota nie dla mnie. No będzie ciężko. Ale ja już chyba wszystko przerabiałam także dam radę.

1 komentarz :

  1. Też muszę jakieś spodnie Synowi kupić, bo Córa to ma tyyyyle ciuchów.
    Człowiek to się jednak przejmuje tymi zwierzakami... Dobrze, że odwzajemniają się miłością i mruczeniem

    OdpowiedzUsuń