czwartek, 6 sierpnia 2015

U jak...

Urodziny Mężaha...
Miałam być wredna i żadnego prezentu mu nie kupić, bo on się do tej pory nie sprężył ( choć to normalka u niego, że miesiąc opóźnienia to standard), ale ja tak nie mogę. Liczę, że mu się maksymalnie przykro i głupio zrobi, że mnie zaniedbał i fakt nadrobi.
Także jestem mile zaskoczona szybkością działania sklepu internetowego, który to zorganizował mi odbiór towaru po połowie dnia. Zamówienie wczoraj o 22, a do odbioru gotowe już dzisiaj w południe. Tak to ja lubię... Już kombinowałam jak się jutro wykręcić po odbiór bo Mężah wraca w nocy, a tutaj już wieczorem dostanie prezent. Tylko będziemy musieli jechać w ten upał...

Upał... no właśnie. Wczorajszy trening to MASAKRA! Ledwo dało się cokowiek zrobić, bo samo oddychanie to była sztuka, ale i tak warto było jechać. Ogólnie całe dnie to masakra.  Rano tzn miedzy 7, a 8,30, żeby nie było,  posiedzieliśmy już w basenie, poskakaliśmy na trampolinie,  jemy na potęgę arbuza, melona, borówki i lody i pijemy zimną wodę i soki... I siedzimy w domu. Całe szczęście, że jest betonowy bo 24,2 stopnia wewnątrz to miła odmiana po 34,9 na zewnątrz. Ot drobna różnica hahaha Mimisiek uskutecznia swoją pasję malarską. Na pierwszym miejscu są farby, ale nie wzgardzi też mazakami wszelkiej grubości, a najmniej lubianym sprzętem są kredki.  Dobrze, że nauczył się mieścić z malowidłami na papierze heheh Matka zaradna kupiła blok techniczny formatu A3 bo mniejszy był notorycznie za mały na dzieła wzrastającego artysty.
Ap ropo to marzył mi się wyjazd nad morze. Znowu taki na spontanie. Ale mi się odechciało jak looknełam na kamerki online. Jednak wolę wolną przestrzeń na swoim podwórku i domowy basen 3x2 niż ten niebotyczny ścisk na plażach. Aczkowiek na jutro marzy mi się wypad na jeziorko. Liczę, że w ciągu tygodnia w środku dnia, aż takich tłumów nie bedzie.

Ucieczka. Mgiełło znowu w trasie. Był we wtorek i nie ma go. Dranisko. Miło by było jakby się zjawił niebawem to załapał by się na vetkę od razu, a ja nie musiałabym jeździć jeszcze jutro do miasta. Ale byłoby za dobrze wręcz. 

Ufff....
Koniec bo na wiecej przez ten upał nie mam ani weny, a ni siły,

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz