Pisałam jak wspaniale się zaaklimatyzowało moje dziecko w przedszkolnych murach i jak ja Matka przeżywała ten fakt. Ano pisałam.
To się doigrałam.
Dosłownie.
Nie mogło być tak pięknie i cudnie jak było bo to byłoby za proste dla nas.
Otóż w piątek musiałam zabrać Mimiśka wcześniej. Pani zadzwoniła, że ostrej biegunki dostał. Upatrywałam takie odpuszczenie stresu, zmianę diety, tudzież jakiś wstrętny zarazek, ale tak na luzie. Aż do wieczora jak Mimiśkowi zaczęło cieknąc z nosa jak z kranu, a około 23 obudził się z płaczem i z gorączką 38,5. Mało mnie szlag nie trafił. Oczywiście syropek poszedł w ruch, spray do nosa też, ale tak co godzinę, półtorej i tak mieliśmy pobudki z płaczem bo katar męczył biednego Mimisia. Dobrze, że gorączka poczekała do rana bo całą sobotę nie odpuszczała, dopiero dzisiaj rano (odpukać w niemalowane) Mimiś obudził się z normalną temperaturą.
Inhalujemy się ( niech żyje inhalator pingwin, który nie straszy mego dziecka i nawet jest całkiem dobrym kompanem), pijemy herbatę z sokiem z czarnego bzu i liczymy na to, że jutro będzie w porządku i o ile zasady przedszkolne ( bo nie wiem kompletnie jak z tym jest) pozwolą dziecku z małym katarem być w przedszkolu ( ale to rano telefonicznie się dowiem).
Aha u mojego dziecka choroba objawia się jakoś dziwnie bo apetyt ma podwójny i wiecznie chce coś jeść. Od rana zjadł już jajecznicę z chlebkiem, danonka (babcia kupiła mu 6 ciopak i tak od dwóch tygodni meczymy bo nie wyrzucę przecież, chociaż Mimiś woli jogurt naturalny z owocami i miodem), banana, a przed chwilą na obiad wciął całą miseczkę rosołku z makaronem po czym poprosił o herbatnika na deser.
Także jak widać przedszkolną karierę zaczynamy z przytupem.
Oby jednorazowo i na długi czas.
O i bym zapomniała. Mężah zakupił maszynkę do strzyżenia po czym ja naładował i zawołał mnie do łazienki. Dodam iż była już jakaś 21 z minutami ( bliżej 22) i zakomunikował mi iż mam go ściąć tą maszynką.Chyba nie muszę mówić jak się zestresowałam i zaczęły mi trząść ręce bo nigdy w nich nie miałam maszynki i nie strzygłam nikogo. Ale ten się uparł. No to go ostrzygłam. I muszę powiedzieć, że świetnie wyszło. Mam nowy fach w ręku jak nic. Jeszcze przekonać Mimiśka do ostrzyżenia się.... choć on po tym programie w TV twardo stoi na stanowisku, że na razie hoduje włosy dla chorych dzieci na peruki... My nie jesteśmy przeciwni, ale Mężah co trasę próbuje jednak przekonać Mimiśka do fryzjera hehe
No zapomniałam napisać, że w czwartek po południu Volvika oddałam do naprawy bo mu gaz szwankował. Przy okazji mu przegląd walnęli i zuch autko jest. No a po zostawieniu Vovlvo do naprawy musiałam wracać do mamy autobusem, znaczy komunikacja miejską, I wiecie, że mały szok przeżyłam. Do warsztatu autem jechałam 10 minut, a droga powrotna w komunikacji miejskiej zajęłam mi 45 minut. Dobrze, że kupiłam sobie gazetę ( bo książki rzecz jasna zapomniałam) i butelkę picia bo normalnie byłaby masakra.
A w piątek przy okazji odbioru Volvo kupiliśmy kilka rzeczy do domu i cześć rzeczy do robienia elewacji bo w środę ma być już ekipa. Jeju jak ja nie cierpię chmary obcych facetów plątających mi się wokół i po domu wrr... No nic. Trzeba będzie przeżyć. A wiecie co jest najlepsze, że Mężah pojechał w trasę z tej całej choroby Mimiśka zapomnieliśmy ustalić jak ma elewacja wyglądać tak ostatecznie, czyli jak zwykle sama będę musiała podjąć tę bardzo ważną decyzję.
Oki czas na inhalacje.
Trzymajcie kciuki aby Mimiś szybko wyzdrowiał.
Ja też obcinam Kocura :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, zeby Mimis szybciutko doszedl do siebie! :)
OdpowiedzUsuńMoja panna jeszcze chodzic do przedszkola nie zaczela, bo w piatek bylismy tylko na tym spotkaniu zapoznawczym, a juz ja cos rozklada. Ku**a... :( Nik od tygodnia kaszle, niewiadomo zupelnie skad... Podaje mu syrop i pomalu mu chyba przechodzi, za to wczoraj wieczorem Bi zaczela smarkac! Nie wiem czy podlapala wirusa od brata, czy owiala ja klimatyzacja w przedszkolu w piatek. :( W kazdym razie szlag mnie trafia, bo wzielam 3 dni wolne zeby ja pomalu wprowadzic w nowa rutyne, a tu niewiadomo czy zaraz nie bede musiala brac znow wolnego zeby ja podkurowac. :(