poniedziałek, 14 września 2015

Bo z dziećmi to nigdy nie wiadomo...


W piątek był tylko katar, w sobotę zelżał od inhalacji, w niedziele rozwaliłam niechcący ten pojemniczek na lek od inhalatora i inhalacje szlag trafił i katar wrócił, a dzisiaj doszła gorączka.
Ta, pojemniczek spadł niestety za pomocą małych rączek na ziemię i go depnęłam i się połamał, bo poturlał się akurat idealnie pod moja stopę gdy tę stawiałam w desperackim akcie ratunku dla pojemniczka. Hurra niech żyje allegro. Jutro mają być 2 sztuki kurierem, bo wzięłam na zapas. Co prawda 2 pojemniczki kosztują w sumie 10 zł, a kurier 12, ale odżałowałam bo nie mam czasu ani ochoty jeździć po mieście wojewódzkim w poszukiwaniu sklepów medycznych i tego akurat pojemniczka, a allegro oferuje konkretnie pod ten model. Niech se kurier zarobi. Trudno się mówi.
I kurde przed chwila odkryłam, że Mimiś wyhodował stan podgorączkowy. 37,3 jak byk na termometrze. Aczkolwiek mam płonną nadzieje, że może to jednak ta micha ciepłego rosołu, której zainteresowany zażyczył sobie.... Tonący brzytwy się chwyta.

Osz. Chyba dzisiaj na pomoc wezwę dziadka. Normalnie bym z nim nie zostawiła Mimiśka, ale takiego z gorączką w dwa kursy po tynki nie wezmę.... Bo jak nic zejdzie minimum godzina jak 2 razy w tą i we wte pojeżdżę. A mamcia nie wyrobi się tak wcześnie przyjechać bo ja muszę po tynki być o 14.30, a pociąg u nas jest o 16.30. Już sama nie wiem co robić. 
Chociaż to normalne. Dziecko zawsze na chorowanie wyczai taki monet kiedy baaaardzo jest to niepożądane i tak komplikuje życie, że już chyba bardziej nie można. Urok dzieci.

A na koniec wielki absurd PKSu. Otóż. Do nas do wioski jeździ PKS. No jeździ. Wiele razy widziałam jak się zatrzymuje, mijałam także to zwid nie był. Dzisiaj chciałam sprawdzić jego rozkład dla mamy. I co się okazało, że do naszej wioski PKS nie jeździ. Takiego przystanku nie ma od UWAGA! 2 lat. Serio to nie żart. Jak PeKaeS jeździł tak jeździ, tyle, że zatrzymuje się nieoficjalnie bo oficjalnie nie ma takiego przystanku. Zatrzymuje się w wiosce oddalonej o 5 km, potem przejeżdża przez wioskę połączoną z naszą, naszą wioskę i następny przystanek jest w wiosce 4 km dalej. Temu co to wymyślił dałabym nagrodę kretyna i debila roku. 

Jak Mimiś wróci do przedszkola, aż pojadę specjalnie do gminy i wypytam się o to zjawisko, a także napisze pismo do PKS i nie omieszkam tez dać ciekawy temat lokalnej prasie bo ciekawe to to jest. Aczkolwiek w naszym kraju absurdów i bycia przeciwko ludziom to akurat normalka.

Dobra. Koniec laby. Trzeba piciu podać bo małe to to jęczy spod koca. A obsługa musi być full serwis.

Edit:

Poszłam się kąpać, bo Mimiś po obsłudze full serwis zażyczył sobie Złomka, więc zawekowałam go z podusia i misiem pod cieplutkim kocykiem i zostawiłam ze Złomkiem, ale co chwila nawoływałam. Kiedy nie otrzymałam odpowiedzi wystrzeliłam z panika z łazienki. patrze dziecka nie ma na kanapie, Złomek sobie leci w TV, to ja pędem do jego łóżeczka, a tam pusto. Panika mnie wzięła. Ale zanim spanikowałam na maksa spostrzegłam zgubę. Mimiś poszedł do nas do łóżka, przykrył się kołdra i zasnął. Bidulek mój. Aż się popłakałam jak Go zobaczyłam.

Stan podgorączkowy się utrzymuje. Jak odbierzemy mamcie z pociągu to od razu pojedziemy do doktorka. Za jednym rzutem.

Na trening dzisiaj nie idę bo kurcze boję się tak sobie iść i zostawić chorego Mimiśka, nawet pod tak wyśmienita opieka jak moja mama, ale wiadomo w chorobie najpotrzebniejsza jest własna mama. Także wybór był prosty.

Po tynki rano skocze bo rano zawsze nawet jak jest się chorym lepiej się czuje więc damy jakoś radę.


Chore dziecko to największy ból Matki.
Moje maleństwo.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz