Kocham nad życie mojego męża.
Ot niby nic nowego, ale uważam, że mój osobisty facet zasługuje na publiczną pochwałę.
Jak wiecie zdycham. To tak w skrócie.
Mdłości mam jak stąd do Afryki, ale na szczęście rzyganie ustało ( mam nadzieje, że na stałe, co byłoby miłym prezentem od życia), ale żeby nie było tak kolorowo i żebym przypadkiem na laurach nie spoczęła zaatakował mnie okropny katar, kaszel i ból gardła.
I tu właśnie mimo, że Mężah był tylko 1/5 dnia to przyznam, że podładowałam sobie akumulatory. Palcem nie kiwnęłam przez ten czas. Gotował, zmywał, posprzątał na błysk, dzieckiem się zajął, zakupy zrobił i mi dogadzał. Absolutnie wszystko robił. A ja leżałam, spałam i generalnie odpoczywałam. Nawet jak mu dyspozytor zadzwonił to pierwszy raz chciał zrezygnować z wyjazdu, żeby się mną zająć. Ale schowałam swoja dumę i wszystko inne i zadzwoniłam wcześniej już do mamy po pomoc. Cóż ja to ja. Ale najważniejszy jest Mimiś. Niestety matka z zawrotami głowy i ciśnieniem 94/71 nie nadaje się do opieki nad 3.5 latkiem. Podejrzewam, że to moje osłabienie powiększyło się pod wpływem oddania 5 fiolek krwi na niezbędne badania. Także nie zamierzam ryzykować.
Kiedy był mój maż czułam się jak królowa. Naprawdę. W takich sytuacjach człowiek widzi jak mocno może polegać na swojej drugiej połówce. Ja mam męża na 6. Nie zawodzi mnie w trudnych sytuacjach. Wiadomo w błahych to co innego. Ot taki zwykły facet, u którego np. wymiana żarówki musi dojrzeć odpowiednio, albo ja muszę być odpowiednio irytująca aby stwierdził, że bardziej opłaca mu się zrobić niż słuchać. Ale, która z nas kobiet tego nie doświadczyła.
Jednak muszę powiedzieć, że dba o mnie ten mój kochany wariat. Bo wiecie zachciało mi się kalafiora w bułce tartej. Tak wiem dziwna zachcianka. To pojechał 10 km po tego kalafiora. I mi go ugotował, a potem obsmażył z bułką mimo, że sam nie tknął. A ilości herbatek nie zliczę.
Wiem, że podobnie jak przy Mimiśku przy drugim dziecku tez będzie pomagał. Bo dla niego nie ma nic dziwnego we wstawaniu w środku nocy i zmianę pieluchy, tudzież szykowaniu mleka ( ha tym razem liczę, że mleczarnia nie zastrajkuje, ale pewnie wyjdzie jak zwykle) czy kąpieli, jak już oswoi się z małymi gabarytami hehehe
Ta ciąża jest inna. Ciężka... Zobaczymy jak będzie dalej...
Jednak muszę powiedzieć, że dba o mnie ten mój kochany wariat. Bo wiecie zachciało mi się kalafiora w bułce tartej. Tak wiem dziwna zachcianka. To pojechał 10 km po tego kalafiora. I mi go ugotował, a potem obsmażył z bułką mimo, że sam nie tknął. A ilości herbatek nie zliczę.
Wiem, że podobnie jak przy Mimiśku przy drugim dziecku tez będzie pomagał. Bo dla niego nie ma nic dziwnego we wstawaniu w środku nocy i zmianę pieluchy, tudzież szykowaniu mleka ( ha tym razem liczę, że mleczarnia nie zastrajkuje, ale pewnie wyjdzie jak zwykle) czy kąpieli, jak już oswoi się z małymi gabarytami hehehe
Ta ciąża jest inna. Ciężka... Zobaczymy jak będzie dalej...
Wiesz, na mnie Twój mąż zrobil jak najlepsze wrażenie. Bardzo Was lubię :))
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana :D
UsuńTrzymaj się i z każdym dniem bedzie lepiej :) zdrowiej, bo i Ciebie dopadło - jak nas wszystkich, tylko Ty masz gorzej, bo się świństwami z apteki nie postawisz na nogi.
OdpowiedzUsuńNajgorszy jest właśnie brak możliwości nafaszerowania się lekami żeby był spokój.
UsuńDzięki.
Rzeczywiscie meza masz wspanialego!
OdpowiedzUsuńMoj pamietam, ze kiedy bylam w ciazy tez bardzo o mnie dbal i dziecmi zajmowal sie od poczatku bez oporow... Ale tak na codzien, kiedy zwyczajnie sie rozchoruje, zachowuje sie jakby byl zaskoczony, ze moge sie zle czuc i jakby to byla moja fanaberia... Ma nieomal pretensje, ze leze, a ja tymczasem slaniam sie na nogach z oslabienia... :/
Mój jak jest w domu i widzi, że jestem chora to robi absolutnie wszystko i czasami zdarza mu się tylko po marudzić jak nie może zrozumieć moich instrukcji jak trzy rzeczy zrobić naraz.
UsuńSprawdza się cudowanie jako tata. Teraz to pikuś, ale jak Mimiś był niemowlakiem to zawsze ze mną wstawał. Moim zadaniem było mleko, jego przewijanie. Rzecz jasna jak był.