Wszystko wróciło do normy.
No prawie, bo Mimiś wstępnie do końca tygodnia w domu, a jak w niedziele wszystko będzie w porządku tzn. kaszel wysiłkowy ( taki po bardziej wysiłkowych szaleństwach) i niedobitki kataru znikną to Mimiś wróci do przedszkola. Musze obadać szczegóły i nauczyć go roli w jasełkach bo będzie pastuszkiem i ma całe 1 zdanie do nauki haha Mężah się zbulwersował na wieść, że jego Syn nie będzie królem, albo Józefem na co ja Matka Polka rasowa ofuknęłam Go, że strój pastuszka jest prosty, bo on na pewno nie będzie się tym zajmował także cieszę się. Cóż wobec nieodpartych argumentów na temat stroju ojciec przyznał mi racje, po czym stwierdził, że w fascynacji rolnictwem rola Mimisiowi pasuje jak ulał. Co prawda pastuszkowie w owych czasach z ciągników i maszyn rolniczych, które są miłością Mimiśka nie korzystali, ale do kategorii rolników można ich zaliczyć.
Ja już coraz mniej kaszlę. znaczy antybiotyk działa. I uff. Co prawda od dwóch nocy cierpię na niedomiar snu, ale tak to jest jak się 400 stronicową książkę czyta w 2 wieczory. Za krótka była zdecydowanie. Uwielbiam te autorkę i chcę więcej. szkoda, że moim autorzy wydaja jedna książkę rocznie to za mało.
I nijak nie mogę się zabrać za porządki świąteczne. No przy Mimiśku się nie da. Ledwo ogarniam bieżące sprzątnie i te górę zaległego prania. Jeszcze 2 pralki naszych zostało plus jedna Mimiśkowa i potem to poskładać. Łaaaa. Na samą myśl mi się odechciewa. Nie cierpię składania prania i zmywania naczyń. Zaraz idziemy wieszać nocne pranie na podwórku bo ładne słońce świeci to co ma się kisić w domu. I dziecko się wywietrzy nieco. Bo na razie po 2 tygodniach aresztu stopniowo mu funduję świeże powietrze, żeby nie przedobrzyć.
Faduś w kiełbasce 2 razy dziennie dzielnie zjada antybiotyk i ... drań już kombinuje jak zwiać. Mężah nie zdążył płotu zrobić bo jednak kanalizacja ważniejsza, a bardzo szybko pojechał z powrotem w trasie. Wczoraj gadaliśmy na skype i nie byłoby w tym nic zaskakującego gdyby nie fakt, że miał internet w Bośni na parkingu. Np. we Włoszech trudno o wifi na parkingach dla tirów, a w Bośni proszę bardzo. Także było wesoło.
O i bym zapomniała. Wczoraj wieczorem bo kontrola u nowej pani doktor w mieście wojewódzkim była na 17 jak wracaliśmy o 18 to 9 km od domu utknęliśmy na 25 minut bo z rowu wyciągali auto i cała droga była zablokowana. Dzięki wszystkim świętym za sajgon pod siedzeniem Mimiśka ( a miałam posprzątać ale mi się nie chciało haha) i obecność książeczek bo bym zwariowała, a tak pobawiliśmy się, poczytaliśmy. Mimiś zjadł paczkę kabanosów ( juhu dobrze, że akurat zrobiliśmy tygodniowe zakupy) i odblokowali drogę. Mimiś na widok wraku na lawecie stwierdził, że kierowcę to musiało bolec i pewnie poszedł do lekarza. Dodam iż kierowcy nic się nie stało chociaż samochód był w fatalnym stanie i na pewno dachował.
Oby zdrowo było :)
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię skladania prania, kurka czemu to nie może się samo składać? I prasować też :)
OdpowiedzUsuńSkad ja to znam. Tez ledwie ogarniam biezace sprzatanie, a tu porzadki swiateczne trzeba by przeprowadzic, bleee... ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze Mimiskowi kaszelek minie! Moj Mlodszy mial taki kaszel wysilkowy miedzy przeziebieniami. Trzymal go tydzien - dwa, a jak zaczynal przechodzic, to przyplatywala sie kolejna infekcja... :/