Napisaliście list do świętego Mikołaja?
Zostawialiście mu ciasteczka i mleko,a reniferom jabłuszka?
My TAK!
I w nocy był u nas Święty Mikołaj.
Zjadł ciasteczka, wypił mleko, dał reniferom jabłuszka, zabrał nasz list i zostawił drobne upominki dla Synka:
Ha o mamie też nie zapomniał ( ach ten Mężah):
I od godziny dziecka nie ma. Matkę pogoniło i walczy ze śmiejącą się ośmiornica i ma ubaw po pachy.
Czyli Mikołajki udane :D
Uwielbiam tę radość w oczach synka.
I Mikołaj będzie chyba jedyną nieprawdą jaką będzie znał nasz Syn. Bo z innymi rzeczami jestem z nim szczera i nie ściemniam jak pyta. Oczywiście wyjaśniam tak prosto jak się da, ale zgodnie z prawdą. Ale niech wiara w Świętego Mikołaja trwa w nim jak najdłużej. Bo to jest takie piękne i magiczne. I nieszkodliwe. A radości z jego wizyty nie da się opisać słowami.
---------------------------
P.S. Jak podać dziecku antybiotyk, którego ma powyżej uszu?
Nalać na zwykłą łyżeczkę, wziąć kubek po jogurcie, zapitkę i powiedzieć, że to jogurt....
I o dziwo od dwóch dni działa!
(bo na słowo antybiotyk lub syrop były ataki histerii)
Niech żyje pomysłowość matki.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz