czwartek, 18 lutego 2016

Moje dziecko za miesiąc ma urodziny a ja jestem w czarnej d...ziurze...


Post Stokroci uświadomił mi prawdę. Bolesna prawdę. Za miesiąc i kilka dni dokładnie 2 dni przed świętami wielkanocnymi Mimiś będzie obchodził swoje 4 urodziny. Teraz padnie sławne i przewidywalne: Boże kiedy to minęło toż on dopiero się urodził. Byłoby zabawnie, żeby nie prawdziwie. Dopiero jak oto wielkimi krokami zbliża się dzień urodzin dziecka człowiek boleśnie zdaje sobie sprawę jak to dziecko mu niepostrzeżenie urosło. Niby przebywa się z nim codziennie, niektórzy 24h, ale i tak następuje szok z powodu kolejnego roku, który minął, nie wiadomo kiedy. No dobra jakiś siwy włos czy zmarszczka na własnym obliczu daje znak, że jednak kiedyś minął. Jak mam być szczera. A dziecko nabyło nie wiadomo kiedy nowych umiejętności. Także ten tego kiedyś to jednak minęło.


Ale wracając do zasadniczego tematu. Własne urodziny to pikuś. urodziny dziecka to wzywanie. O ile rok i dwa lata temu to był pikuś to teraz mam nie lada problem. Auta królowały i 2 lata z rzędu mogłam wykorzystać te same dekoracje i artykuły i Mimiś i zaproszone dzieci było w siódmym niebie. Ale teraz.... Mam problem i to nie jeden.  Po pierwsze niesamowita bliskość świąt wielkanocnych ( cóż 2 dni), Plany wyjazdowe na święta, o którym wiem tylko, że może... a to ma być jakieś 1300 km w jedna stronę.


I nie wiem co robić.


Waham się czy nie pójść na skróty i nie skorzystać z oferty sali zabaw, która oferuje zaproszenie animatora do przedszkola i wspólna zabawę bo niestety wypad 30 km w jedną stronę do sali zabaw u nas wykluczyłoby 90% kolegów i koleżanek z grupy. Z drugiej strony nie wiadomo czy w przedszkolu zgodzą się na taką wersję ( choć panie pewnie byłby za bo to im mnie niej roboty).
Kolejna rzecz to ile sobie wezmą za dojazd i obsługę takiej grupki.
Zrobiłoby się kilka dni przed i byłby spokój.

A na święta skroiłabym tort dla rodzinki i też byłby spokój.
Ale jak wyjedziemy to jeszcze trzeci raz tydzień po świętach trzeba by było coś robić.

Ja już sama nie wiem.
Zgłupieje jak nic. 


Całe szczęście, że prezent leży i czeka... Chociaż jedno z głowy.





4 komentarze :

  1. A ja właśni wybieram się na pocztę z kartką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie, że masz prezent;)
    mnie komentarze przekonały do sali zabaw;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt łatwiej ogarnąć towarzystwo.
      Z racji wyjazdów w tym roku razem z babcią stawiamy na aparat cyfrowy, ale taki nie typowo dziecięcy, ale normalny dostosowany do dzieci ( niby antywstrząsowy, wodoodporny ze specjalnym menu dla dzieci i w specjalnym plecaczku dla dzieci). Zabawek mam po dziurki w nosie.

      Usuń