Przedwczoraj i wczoraj wróciła zima. Mam nadzieję, że to ostatnie podrygi bo ja mam plany. Te, o których pisałam i inne. W tym roku ostro biorę się do roboty. Dobija mnie wiele rzeczy, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Odkrywam w sobie siłę do działania. Aktualnie po świętach i urodzinach Mimiska zamierzam zebrać kasę i skonsultować sie z projektantem ogrodów co by mi coś, ktoś wyczarował do późniejszej stopniowej realizacji bo ja kompletnie nie mam pomysłu na tę nasza przestrzeń. No niby troszkę mam, ale to chodzi o uporządkowanie tego wszystkiego, a na roślinach to ja się słabo znam wiec liczę do kogoś doświadczonego z pomysłem na zagospodarowanie sporego terenu zamieszkałego przez 2 dorosłych, jedno dziecko, 3 psy i jedna sztukę kota. No, żeby się to to nie potruło i żeby rośliny przetrwały inwazje tej ostatniej piątki. No i musi być w tajemnicy bo mój Meżah to facet starej daty i uważa, że projekt ogrodu to fanaberia i zbędny wydatek i tyle a tyle on musi na to jechać, no i uważa, że ja sama mogłabym sobie z tym poradzić. No teoretycznie tak, ale praktycznie to ja wole się mądrzejszego poradzić bo rośliny to ot tak nie rosną i z takiego małego czegoś to może mi za kilka lat 4 metrowe coś wyrosnąć i potem walczyć z tym, przesadzać, a tak raz a konkretnie i z tołkiem i na lata. i żeby pięknie i spójnie to wyglądało.
Tak marzy mi się piękny ogród, z którego będę dumna.
I zrobię to. Oczko, plac zabaw Mimiśka, sad i ogród - wszystko harmonijnie zagospodarowane. Oczywiście nie naraz bo nie stać nas na to, ale etapami. Powoli. W końcu mamy czas.
Męzah robi auto. Oszczędzamy na mechaniku. Na potrzebne mu akcesoria do pracy wydaliśmy zaledwie 65 zł i Mężu robi już przegub. Sprężyny i coś tam w kształcie lizaków i coś tam jeszcze w zawieszeniu wymienił i teraz jazda to niemal jak pływanie łodzią po naszych dziurawych drogach (tzn. prawie nie czuć dziur). Kocham za to moją Krówkę ( tak pieszczotliwie nazywam swoje Volvo 850), no i za bagażnik ( bo to kombi) i automatyczna skrzynie biegów. Do gabarytów się już przyzwyczaiłam i nie pcham się w szczeliny byle było bliżej wole, tam gdzie więcej miejsca bo spacer 50 metrów dalej nigdy nikogo nie zabił.
A propo naparawy to wiecie jaki stres załatwił mi Mężah. Żebym nie przeżyła to bym nie uwierzyła, że on tak potrafi, ale ma nauczkę na całe życie. Robił te auto i zrobił tył i się wieczorem na zakupy wybraliśmy i... wyjechaliśmy za wioskę i maska z przodu jak się nie otworzy z wielkim hukiem podczas jazdy i nagle z przodu się zrobiło ciemno.... Prawie zawału dostałam, a siedziałam z tyłu. Za to Mimiś miał radochę, a siedział z przodu ( szalone dziecko). Cóż się okazało? W czasie jak ja zamykałam bramę, Mężah otworzył maskę bo światło mu się nie zapaliło. Jednak jak już podszedł do światła to się zapaliło, ot z opóźnieniem i on nie zatrzasnął tej maski. Ja nie widziałam, że ją otworzył wiec nie miałam szansy przypomnieć o zatrzaśnięciu ( jak to rasowa zona no nie), a mu się zapomniało. Dobrze, że volvo to samochód zrobiony porządnie bo po owym incydencie śladu nie ma. Ale nauczka jest. Chyba teraz za każdym razem jak mi się Męzah dotknie do auta będę tę maskę sprawdzać hahaha.
A teraz idę dalej grabić podwórko bo jest przepiękne słońce i żal siedzieć w domu, zwłaszcza, że mały pomocnik szczęśliwy poszedł do przedszkola i mam trochę spokoju ( bo został jeszcze szef wszystkich szefów - znaczy Mężah, a ten potrafi bardziej przeszkadzać i wkurzać, no i trzeba przerwać pracę żeby mu obiad zrobić).
Miłego dnia!
Tak marzy mi się piękny ogród, z którego będę dumna.
I zrobię to. Oczko, plac zabaw Mimiśka, sad i ogród - wszystko harmonijnie zagospodarowane. Oczywiście nie naraz bo nie stać nas na to, ale etapami. Powoli. W końcu mamy czas.
Męzah robi auto. Oszczędzamy na mechaniku. Na potrzebne mu akcesoria do pracy wydaliśmy zaledwie 65 zł i Mężu robi już przegub. Sprężyny i coś tam w kształcie lizaków i coś tam jeszcze w zawieszeniu wymienił i teraz jazda to niemal jak pływanie łodzią po naszych dziurawych drogach (tzn. prawie nie czuć dziur). Kocham za to moją Krówkę ( tak pieszczotliwie nazywam swoje Volvo 850), no i za bagażnik ( bo to kombi) i automatyczna skrzynie biegów. Do gabarytów się już przyzwyczaiłam i nie pcham się w szczeliny byle było bliżej wole, tam gdzie więcej miejsca bo spacer 50 metrów dalej nigdy nikogo nie zabił.
A propo naparawy to wiecie jaki stres załatwił mi Mężah. Żebym nie przeżyła to bym nie uwierzyła, że on tak potrafi, ale ma nauczkę na całe życie. Robił te auto i zrobił tył i się wieczorem na zakupy wybraliśmy i... wyjechaliśmy za wioskę i maska z przodu jak się nie otworzy z wielkim hukiem podczas jazdy i nagle z przodu się zrobiło ciemno.... Prawie zawału dostałam, a siedziałam z tyłu. Za to Mimiś miał radochę, a siedział z przodu ( szalone dziecko). Cóż się okazało? W czasie jak ja zamykałam bramę, Mężah otworzył maskę bo światło mu się nie zapaliło. Jednak jak już podszedł do światła to się zapaliło, ot z opóźnieniem i on nie zatrzasnął tej maski. Ja nie widziałam, że ją otworzył wiec nie miałam szansy przypomnieć o zatrzaśnięciu ( jak to rasowa zona no nie), a mu się zapomniało. Dobrze, że volvo to samochód zrobiony porządnie bo po owym incydencie śladu nie ma. Ale nauczka jest. Chyba teraz za każdym razem jak mi się Męzah dotknie do auta będę tę maskę sprawdzać hahaha.
A teraz idę dalej grabić podwórko bo jest przepiękne słońce i żal siedzieć w domu, zwłaszcza, że mały pomocnik szczęśliwy poszedł do przedszkola i mam trochę spokoju ( bo został jeszcze szef wszystkich szefów - znaczy Mężah, a ten potrafi bardziej przeszkadzać i wkurzać, no i trzeba przerwać pracę żeby mu obiad zrobić).
Miłego dnia!
A na koniec zagadka :D
Zdjęcie mi sie niestety nie wyświetla 😳 ja też już nie mogę się doczekać ciepła u nas prace ogrodowe już rozpoczęte. Kwiatki wychodzą nieśmiało z ziemi. Może poprzeglądaj w niecie gotowe projekty czasem są tam takie cuda że żałuję że nie mam sama za dużo miejsca w ogrodzie ale zawsze coś podpatruję i próbuję działać u siebie.
OdpowiedzUsuńJuż poprawione zdjęcie :D
UsuńPrzeglądam, czytam, sprawdzam. Juz jako takie wyobrażenie mam, ale chyba jednak wole zostawić to fachowcom. W końcu to inwestycja na lata, a ja bym chciała raz a porządnie. A dobór roślin to trudna sprawa aby potem po kilku latach nie żałować i nie męczyć się z wykopywaniem. I nie czekać lata na nowa roślinkę. U mnie problem polega na tym, że mam bardzo duży ogród, ale tez wolno biegające po nim psy, kota i dziecko i musi się tam zmieścić trampolina i latem basen.
Mi tez nie :(
OdpowiedzUsuńNaprawiłam.
UsuńZ psa widze tam (chyba) jedna noge wystajaca zza krzaka. :D
OdpowiedzUsuńU nas w poniedzialek tez spadl snieg! Na szczescie juz po poludniu stopnial. A na Swieta zapowiadaja kilkanascie stopni i mam nadzieje, ze nic sie nie zmieni bo planuje urzadzic dzieciakom poszukiwanie jajek w ogrodzie. :)