piątek, 8 kwietnia 2016

Kolejne dziecko pogryzione przez psy...


Kiedy czytam o dziewczynce z Tczewa pogryzionej przez psy to serce mi pęka z bólu. Sama mam dziecko i 3 psy na posesji wiec wiem co i jak.

Moje psy z zasady są niegroźne aczkolwiek nie ufam im całkowicie. Biegają co prawda wolno po całej posesji, ale oczywiście wszędzie mamy ogrodzenia i na bieżąco je konserwujemy, sprawdzamy, reperujemy. Ale musielibyśmy mieć betonowe mury o grubości co najmniej metra i wysokości ze dwóch i wkopane metr w ziemię, a i tak nigdy nie będę miała 100% pewności, że zwierzaki czegoś nie wykombinują i nie zwieją. Instynkt je gna. Wiem, że moje zwierzaki są groźne tylko na podwórku, a poza nim tracą zwyczajnie swój rezon bo to nie ich teren. Jednak za wszelka cenę staramy się aby do ich ucieczek nie dochodziło. Psy są oczywiście szczepione, ba ja nawet kota szczepię żeby nie było. I staram się być odpowiedzialna za moje zwierzaki zarówno towarzysząc w każdym ich kontakcie z moim dzieckiem, jak też innymi i reagując na ich przesadne reakcje, a nagradzając te dobre. Dodam iż dla bojących się gości mam kojec. Znaczy kojec jest dla psów do ich zamykania, a nie dla gości, bo bez obaw gości nie zamykamy jakby co.

Niestety w wiosce mamy dzieci, nie chciałabym pisać patologicznej rodziny bo ich matka jednak się stara w jakiś sposób i pracuje, ale daleko tej rodzinie do normalności. I te dzieciaki dopóki kilka razy im porządnej bury nie zrobiłam przez płot zaczepiały mi psy, Zwyczajnie je rozwścieczały, wtykały kije i w ogóle jakaś makabra. Miałam ochotę sprać dupska, żeby zrozumiały, ale pewnego dnia postraszyłam, ze jak jeszcze raz tak zrobią to wezwę policje i im się będą tłumaczyły bo ja już cierpliwości nie mam. Przecież kurcze przez te patyki czy zwyczajnie ot tak deska mogła się omsknąć z przęsła ( tego nikt nie jest w stanie przewidzieć, nawet beton się kruszy przecież) i wyjście dla psa gotowe i co oni by zrobili... Bo pies by raczej się nie wahał.

Do czego zmierzam.

Żal mi tego dziecka, ale wiem jak dzieci traktują zwierzaki, a psy pamiętają takie kij i cała resztę.... Wiele też zależy jak wychowują je właściciele, ale niestety u nas w kraju nie ma poszanowania dla zwierząt. Nie ma świadomości i odpowiedzialności za nie. Kary są z niskie. Ludzie są zbyt beztroscy i zbyt leniwi stąd takie rzeczy się dzieją bo źle traktują swoje zwierzaki, szczególnie na wsiach.

Niestety mam tego przykład za płotem. Dosłownie, ja pilnuje jak oka w głowie, żeby moje psy były tylko u siebie. natomiast sąsiedzi nie widzieli nigdy większego problemu w tym, że ich psy i to nie kundelki 20 cm na ziemia tylko wilczury i podobne gabaryty biegają beztrosko po drodze i szczekają na ludzi na rowerach i łapią ich za nogi i atakują inne psy. Aktualnie po naszej scysji gdzie sprawa skończyła się w sadzie bo Mężah został pogryziony przez ich psa bo rozdzielał naszego Fada z ich, bo wyszliśmy na drogę zobaczyć jak robotnicy zrobili komin i nie domknęliśmy bramy - dodam, że wyszliśmy z Mimiśkiem jeszcze w wózku i pies sąsiadów przeskoczył przez ich płot bo jest niski i biegł w naszą stronę więc nasz pies stanął w obronie dziecka i nie on zaatakował pierwszy, a tamten pies. Skończyło się tym, że ja uciekałam z dzieckiem w wózku, a Mężha zabrał się za rozdzielnie psów. Dodam iż sam bo u sąsiadów było 2 dorosłych mężczyzn i nastolatek i mieli to w dupie za przeproszeniem. Skończyło się tym, że na moich oczach tamten pies ugryzł Mężaha. I wyobraźcie sobie, że przed sądem próbowali kłamać i nawet filmik nagrali tyle tylko, że jeden fragment jak Mężah próbuje rozdzielić psy. Niestety trafili na inteligentnego sędziego, który ma osobiste doświadczenia z pogryzieniem więc im nie uwierzył w ani jedno słowo i ochrzanił ich za bezczynność oraz ostatecznie ich ukarał odpowiednio., Oczywiście żeby nie było sąsiedzi złożyli zawiadomienie, że nasz pies też wybiegł i dostaliśmy mandat, ale teraz przynajmniej się boja i pilnują swoich psów, bo maja w aktach już odpowiednią adnotację i wiedzą, że kolejny wybryk ich psa może się im skończyć za kratkami bo pies to nie zabawka i trzeba go pilnować jak powiedział sędzia. prosto z mostu.




P.S. Jak coś to My jesteśmy przezorni i mamy ubezpieczenie OC od szkód wyrządzanych przez dzieci i zwierzęta.


5 komentarzy :

  1. Też mam mandat sąsiada na koncie jak mi pies przyszedł pod mój taras, gdzie jadłam obiad z dziećmi. Sąsiad pluje mi pod nogi od tego czasu...
    A już widziałam się w końcu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas swojego czasu jak miałam tylko jednego psa, który wówczas był szczeniakiem to pies sąsiada przeskakiwał przez płot i wyżerał mu jedzenie bo nasz pies karmiony był mięsem i chrupkami a ich resztkami ze stołu wiec temu psu się nie dziwie, że wolał kradzione, ale lepsze. Ale schowałam miski, nasz pies podrósł i któregoś dnia manto tamtemu sprawił a ja poprawiłam kijem po dupie i długo nie przeskakiwał. Ale zdarzało mu się niemniej obrywał od naszego psa i wracała z podkulonym ogonem a sąsiedzi miewali za to do nas pretensje, że nasz pies na swoim terenie pogryzł ich psa....
      Notabene owy pies skończył pod ciągnikiem, a w ostatnim tchnieniu pogryzł swojego pana tak, że ten ma dotychczas niewładną rękę. Żal psa bo winni byli ewidentnie właściciele bo wychować nie umieli bo bagatelizowali każde złe zachowanie psa i mieli na wszystko wymówki.

      Usuń
  2. Ja też wyobraziłam sobie gości w kojcu hihi ale tak na poważnie u nas tez jest taki pies w sąsiedztwie którego spuszczają co chwile z łańcucha wtedy wiadomo głupieje pogryzł juz moją mamę i sąsiadkę i nic z nim nie robią. Niby pilnują ale to takie bydle jest że spokojnie przeskoczy ogrodzenie które ma 40lat! A jak mame pogryzł i poszła po kartę szczepień to sąsiad do niej że na pewno miała jakiś kontakt z psem i dlatego się na nią rzucił....

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas raczej nie latają, kilka małych kundelków, ale trzymają się z dala. Mam za to problem, gdy idę z Sanczem na smyczy. Doskakuje do płotu taki duży bokser. Teoretycznie jest zamknięty, ale ... raz właściciel wyjeżdżał autem i pech chciał, ze akurat przechodziliśmy. Sancz na smyczy, MIla w wózku, bokser do nas. Jak szarpnęłam smyczą to Sanczo w powietrzu trzy metry przeleciał.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam jednego psa z gatunku tych obronnych - musisz go bronić przed innymi ;) Najczęsciej jest w kojcu, ponieważ kopie przeraźliwe dziury i to zawsze przed schodami i przed tarasem. Poźniej idziesz wieczorem i bam! leżysz. No nie ważne. Szczepienie u nas wypada zawsze w maju, więc już lada dzień. Wychodzić na drogę nie wychodzi nawet przy otwartej bramie. Wkurzają mnie raczej działkowcy, ponieważ oni to uważają że na wsi wszystko wolno i nie raz już zebrali ode mnie opitol, za nietrzymanie psa na smyczy lub w kagańcu - bo on to nie gryzie! Gdyby nie gryzł to by zdechł.

    OdpowiedzUsuń