We wtorek odbył się w Mimiśkowym przedszkolu dzień rodziny. Dzieci przygotowały przepiękne przedstawienie, a występ mego Syna zasługiwał co najmniej na Oscara. Serio. Pięknie wyszedł na środek ( jak inne dzieci przed nim) aby powiedzieć swój wierszyk ( który umiał na tip top) i najpierw zwiał do pani, wrócił na środek, rozpłakał się i położył się tak popisowo na ziemię z tym płaczem, że wszystkich zatkało, po czym wstał i z drugiej strony zwiał do mnie. Pochlipał troszkę na kolanach, otarłam twarz i wrócił dalej śpiewać i tańczyć do dzieci hahah Cóż zwierzęciem scenicznym to on nie jest, ale nie musi... Ważne, że wrócił i się dobrze potem bawił.
Niestety Mężah nie zdążył bo kurcze rozładunek z 6 rano na 13 mu przesunęli w stolicy. Chamy jedne. Bo oczywiście zamawiaj towar, miejsca nie maja wiec sobie przetrzymują pół dnia, albo i cały na samochodach dopóki nie sprzedadzą tego co mają, a ty kierowco stój i czekaj aż łaskawie cie rozładują bo oni maja chłodnię za free i towar pod ręką. Takie chamstwo panuje w polskich firmach.,
Byliśmy też na kontroli u naszej pani alergolog. Z uczuleniami jest dobrze. Nie trzeba cudować aczkolwiek uważać. Pani doktorka zbadała Mimiśka i okazało się, że ma drobną infekcje gardziołka i górnych dróg oddechowych i była tak miła, że wypisała mi recepty na uzupełnienie apteczki i nie musieliśmy jeszcze jechać do domowej. I tak 124 zł poszło w aptece. Ale mam zapas za to berodualu i nebbudu. Do tego Mimiś chwilowo ma brać wapno. No i swój zwyczajowy syropek na alergie ( zresztą jedyny, który od roku bierze codziennie). I do września spokój z lekarzami mam nadzieję.
I w końcu upolowałam truskawki. Pierwsze w tym roku. Szarpnęłam się na całe 2 kilo bo były po 6.5 zł i od razu zjedliśmy wszystkie hahah Bałam się o Mimiśka bo wiadomo truskawki są silnym alergenem, ale już widzę, że on może jeść bo żadnych skutków ubocznych u niego nie ma. Także sezon truskawkowy uważam za otwarty...
Jeszcze trochę i dżemy będzie trzeba robić!
A wczoraj była moja rodzinka. Niestety Mężah po powrocie we wtorek wieczorem już w środę o 17 wybył znowu w trasę. tym razem na 5 dni tylko na szczęście. Smutno mi, że go nie było bo przyjechał mój braciszek z De z dziewczyną i w ogóle zjechała się rodzinka na grilla i tak sobie grillowalismy calusieńkie popołudnie. Potem poszliśmy nad rzekę na spacer w ramach spalenia tego co zjedliśmy.
Udało mi się w miarę bez zgrzytów obsłużyć 15 osób plus 2 dzieciaków. No miałam pomóc bo każdy się angażował jak mógł. I było świetnie. Uwielbiam takie spotkania i brat z dziewczyną zapowiedzieli, że w sierpniu to oni do mnie na dłużej przyjadą bo brat jak to brat, ale jego dziewczyna zakochała się w wiosce ( tak to jest jak się całe życie mieszka w ogromnym mieście na zachodzie i przyjeżdża do prawdziwej polskiej wioski gdzie śladów wielkiej cywilizacji trzeba dobrze poszukać, a życie toczy się spokojnie i powoli).
Mimiś mi się tak wyszalał, że ledwo z tych emocji dał się położyć spać, ale spał jak zabity do 7 czyli 11,5 h ciurkiem. Ciekawa jestem jak tam córa siostry bo Mimisiek to przyzwyczajony jest do całodniowego biegania, skakania na trampolinie i w ogóle szaleństw, a jednak córa siostry to miejskie dziecko, a one aż tyle aktywności na małym metrażu mieszkania i krótkim wypadzie na plac zabaw nie mają, co to moje małe, co biega całe dnie po podwórku.
A dzisiaj się polenimy.
Musimy tylko jechać kupić jedzenie psom i pozmywać po wczorajszym bo się przyznam, że padłam jakieś pół godziny po dziecku haha
Także miłego dnia!
I takiej bajecznej pogodny jak u nas bo słońce grzeje jak w ciepłych krajach.
P.S. Jednak się nie polenimy bo o 15 mamy znowu gości. Przyjeżdża moja koleżanka z dziećmi. Rówieśnikiem Mimiska i młodsza córą. Chłopaki poszaleją trochę na trampolinie bo kolega na codzień nie ma, a Mimisiek zaoferował się go wszystkiego nauczyć :D A my poplotkujemy.
Udało mi się w miarę bez zgrzytów obsłużyć 15 osób plus 2 dzieciaków. No miałam pomóc bo każdy się angażował jak mógł. I było świetnie. Uwielbiam takie spotkania i brat z dziewczyną zapowiedzieli, że w sierpniu to oni do mnie na dłużej przyjadą bo brat jak to brat, ale jego dziewczyna zakochała się w wiosce ( tak to jest jak się całe życie mieszka w ogromnym mieście na zachodzie i przyjeżdża do prawdziwej polskiej wioski gdzie śladów wielkiej cywilizacji trzeba dobrze poszukać, a życie toczy się spokojnie i powoli).
Mimiś mi się tak wyszalał, że ledwo z tych emocji dał się położyć spać, ale spał jak zabity do 7 czyli 11,5 h ciurkiem. Ciekawa jestem jak tam córa siostry bo Mimisiek to przyzwyczajony jest do całodniowego biegania, skakania na trampolinie i w ogóle szaleństw, a jednak córa siostry to miejskie dziecko, a one aż tyle aktywności na małym metrażu mieszkania i krótkim wypadzie na plac zabaw nie mają, co to moje małe, co biega całe dnie po podwórku.
A dzisiaj się polenimy.
Musimy tylko jechać kupić jedzenie psom i pozmywać po wczorajszym bo się przyznam, że padłam jakieś pół godziny po dziecku haha
Także miłego dnia!
I takiej bajecznej pogodny jak u nas bo słońce grzeje jak w ciepłych krajach.
P.S. Jednak się nie polenimy bo o 15 mamy znowu gości. Przyjeżdża moja koleżanka z dziećmi. Rówieśnikiem Mimiska i młodsza córą. Chłopaki poszaleją trochę na trampolinie bo kolega na codzień nie ma, a Mimisiek zaoferował się go wszystkiego nauczyć :D A my poplotkujemy.
super! u nas tez pięknie :)
OdpowiedzUsuńU nas tez lato :) Dziewczyny po śniadaniu "wygnane" na podwórko, a zeszły do domu na kąpanie ;)
OdpowiedzUsuń