poniedziałek, 9 maja 2016

Dobra dobra piszę w końcu!


Czas w końcu coś do Was napisać wiec piszę. 
W przerwie miedzy wstawaniem gołąbków ( ot zachciankę sobie miałam), a ziemniaczków do nich ( to lada chwila jak Mężah przyniesie butlę z wymiany bo musicie wiedzieć, że rano Mężah miał jechać w trasę, ale zmieniło się i gaz się wziął i skończył hahaha).
Boże jak mi się chce tych gołąbków. No masakrycznie!
Przy okazji powstanie też kapuśniak z pozostałej kapusty. Nie ma to jak 2 w 1. Mniam i pycha.

Och. Teraz moje życie odbywa się pod tytułem ciągłego koszenia. Co skończę z jednej strony podwórka to już trzeba z drugiej bo piorunująco szybko wszystko odrasta. Ale mimo to kocham ten cudowny poranny widok kiedy odsłaniam roletę i widzę żółtą lakę usianą kwitnącymi mleczami a niej jeden albo dwa bociany na uwadnianiu. Aż człowiekowi chce się wstawać i żyć. A w piątek jak wracałam od teścia to na drogę wyskoczył mi zając. Po czym wrócił na ładę i zakamuflował się w tych mleczach. Stanęłam, otworzyłam szybę i patrzyłam sobie. A dzisiaj rano jak odwoziłam Mimiśka do przedszkola zatrzymaliśmy się po drodze w lasku i przyglądaliśmy się liskowi, który z taka sama ciekawością przyglądał się nam. Wiosna jest cudowna.

A wczoraj po tradycyjnym niedzielnym obiadku u mamci wybraliśmy się cała rodzinką do miejskiego parku na lody. Tłumy były, ale to nic, Dla lodów włoskich w tej budce warto zawsze. Jadła je jako malutka dziewczynka i stałam ze swoimi rodzicami i niecierpliwie przebierałam nóżkami i tak tez tez robi mój synek. Zadziwi mnie to niesamowicie, że takie kultowe miejsca potrafią obronić po prostu tym, że są i serwują wspaniałe lody bez udziwnień, ot zwykłe włoskie.

I jest nareszcie cieplutko. Aż człowiekowi sie chce. Wszystkiego. Mi aktualnie najbardziej leżaka. Mężah pod koniec zeszłego sezonu połamał mój i tak zbiera się, żeby mi odkupić hahah Ale zaciągnę siłą w następna niedziele bo czas już najwyższy. Książka + leżak+słoneczko to to za co kocham mieszkanie na wiosce jak jest ciepło. Ta cisza i pełen relaks zwłaszcza, że Mimiś w przedszkolu wiec wygospodarowanie sobie takiej godzinki tylko dla siebie bez przerywania to realna sprawa. No i dalej chce się żyć. 
Róże rosną, aksamitki i niezapominajki czas wsadzić w ziemię bo się domagają, a z ogródka wyszły nici. Za to na razie na tym kawałku po królują dynie i cukinie to może to wstrętne zielsko choć trochę spasuje. Niestety naście lat zaniedbań robi swoje. Całe szczęście, że już udało nam się oczywiście główne podwórko z tego wszystkiego. Ale i za płotem zrobimy porządek. Jeszcze troszkę.


Dobra starczy tego dobrego. Idę podcinać róże.


2 komentarze :