sobota, 25 czerwca 2016

Uff jak gorąco!


Wczoraj u nas było 35 stopni w cieniu. Nawet nie pytajcie ile w słońcu bo siedziałam zamknięta szczelnie w domu, który z powodu upałów na zewnątrz osiągnął w środku 24,5 stopnia.
na zewnątrz wybyłam aby rozłożyć obiecany basen dla Mimiśka i odebrać go z przedszkola no i pilnować gagatka:



A dzisiaj powtórka z rozrywki, a po południu może się wybierzemy na rzekę jak upał choć odrobinkę odpuści.


_________________________________________

 Faduś postanowił dodać mi atrakcji. Ja nie wiem, ale mamy 3 psy. I te 2 pozostałe to wpadają w standardy: szczepienie na wściekliznę raz w roku, 2 razy odrobaczanie, pipety na kleszcze i 2 razy do roku kąpiel. Ale nie Fado musi być inny. Jemu się MUSI coś przydarzyć. Otworzyła mu się rana sprzed 2 tygodni. Widocznie coś tam się źle zagoiło chociaż dbałam: smarowałam, przemywałam rivanolem, psikałam octeniseptem i srebrem i wyglądało na zagojone w sumie. A wczoraj odkryłam, że w tym miejscu zieje mu ran, którą Fado notorycznie liże. I tak sobie w poniedziałek pojechaliśmy do naszej pani vetki. Nie powiem Fado lubi te wycieczki do dużego miasta. 35 km w samochodzie to dla niego chyba przyjemność bo na komendę, że jedziemy do pani doktor wskakuje z szybkością światła do bagażnika. Może w tym tkwi szkopuł? Nie wiem. Modlę się aby do poniedziałku była widoczna poprawa bo inaczej Fada czeka zabieg pod narkozą czego się potwornie boję. Bo dla nas nasze zwierzaki to członkowie rodziny. Psy, kot mają wiele praw i obowiązuję je zasady i one o tym wiedzą. Ale kiedy coś się dzieje to pakuje do vetki i jadę, rozpieszczam jedzonkiem, kapię i przenigdy nie uwiązałabym psa na łańcuchu. Owszem mamy kojec, ale zwierzaki korzystają z niego może ze 3 razy do roku jak przyjeżdża do nas ktoś kto boi się psów lub życzy sobie aby je zamknąć ale zwykle nikomu nie przeszkadzają. A zimą nie potrafię, no nie umiem zostawić psa na noc na podwórku wiec śpią w domu. Latem nie mam tego problemu bo same nawet nie wchodzą, ale zimą nie zasnęłabym wiedząc, że może im być zimno chociaż maja swoja miejscówkę, ba nawet dwie. Wiem dziwna jestem, ale kocham te moje psie istoty. Bo kot to inna para kaloszy. On przychodzi, je i idzie, a jak jest chory to ma areszt, a ja mam ochotę go ubić, ale cierpliwie tłumaczę, pocieszam i leczę.

Moje dziecko od małego szkraba wie jak traktuje się zwierzaki. Wie, że one czują, je boli, one się cieszą, a czasami może im się coś nie spodobać i pisną albo ostrzegawczo warkną i trzeba je traktować z szacunkiem. I mimo, że ufam swoim psom to nigdy zawsze nadzoruje zabawę dziecka z psami.

Dobra koniec bo trzeba jechać po jedzenie dla psów póki nie skwarzy na maxa.



Miłego dnia.


Już coraz bliżej do odwiedzinek :D



1 komentarz :